>>>Kibice już wybaczyli Borucowi
Boruc ma problemy z alkoholem - przekonywał już rok temu fizjolog sportowy, dodając że bramkarz Celticu broni dobrze tylko dlatego, że jego organizm jeszcze jest silny.
Teraz siła "Borubara" zniknęła - na boisku prezentuje się fatalnie, zawalił Polsce mecz z Irlandią Północną i został wyproszony przez Leo Beenhakkera ze zgrupowania reprezentacji.
Podstawowy problem jest taki, że Boruc kompletnie pogubił się w prywatnym życiu. Na piłkarskich butach ma napis "Aluś", ale z synem nie widuje się często, a jak już jest, to wpada jak po ogień. Z reklamówką pełną najdroższych kosmetyków dla dzieci. Alex urodził się w czasie, gdy Polska grała na Euro w Austrii i Szwajcarii. Bramkarz dostał wolne od Beenhakkera i pojechał zobaczyć się z żoną i synkiem. Do szpitala wpadł na kilkadziesiąt minut. Z kolegami...
Dopóki był z Katarzyną, nie było mowy o większych wpadkach - żona odciągała go od imprez i kolegów, skierowała na konsultacje do psychologa Marka Graczyka. Wtedy Boruc sobie radził, teraz - bez kontroli - zatraca się w zabawie. Kupił dom w Szkocji za ponad milion funtów. Mieszka w nim z nową partnerką i jej córką. Ojciec dziecka siedzi w więzieniu.
Problemem Boruca są koledzy. Oni mają na niego największy wpływ - jego dom stoi dla nich otworem. "Nawet gdyby chciał im odmówić, nie zrobi tego. Nie zniósłby zarzutu, że odbiła mu sodówa" - mówi jeden z jego dawnych kolegów.
Ostatnio Glasgow obiegła wieść, że bramkarz zażywał narkotyki. W odpowiedzi Boruc wytatuował sobie na szyi doskonale widoczne słowo "addicted" - uzależniony. Szkoda tylko, że nie jest uzależniony od piłki...