Gra pan w Dundee United, gdzie trudno o presję, jednak to się wkrótce zmieni...
Na początku faktycznie tak było, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wszyscy w klubie liczą na to, że zagramy w Pucharze UEFA. Do końca sezonu zostało siedem meczów. Mamy tyle samo punktów do Aberdeen i presja jest coraz większa. Już nie ma poklepywania po plecach i mówienia: nic się nie stało. Kiedyś kibice byli z nami do końca, teraz gdy zaliczamy wpadkę, są na nas wściekli.
Jeśli nawet Dundee zagra w Pucharze UEFA, to już bez pana. Pan idzie do Celticu. Na ławkę?
Mimo że pierwszego czerwca oficjalnie zacznę treningi z The Bhoys, chciałbym odejść z Dundee z myślą, że pomogłem drużynie zagrać w Pucharze UEFA. Dlatego nie rozmyślam za wiele o mojej roli w Celticu - zostały dwa miesiące, które chcę przepracować w moim obecnym klubie na maksa.
W Celticu mają jednak nadzieję, że dzięki panu Boruc weźmie się do roboty...
Po pierwsze nie wiadomo, czy Artur zostanie w Szkocji, więc w takich kategoriach o tym nie rozmyślam. Pewne jest jedno - kiedy podpisywałem umowę, nikt nie obiecywał mi gry w pierwszym składzie, nastawiam się więc na ostrą rywalizację. Z tego, co wiem, trenerzy Celticu nie mają żadnych zastrzeżeń do Boruca. Broni ostatnio dobrze, a drużyna wygrywa.
>>>Załuska i Fabiański walczą o miejsce w bramce
Broni dobrze? Chyba pomijając mecz w Belfaście...
Gordon Strachan nie patrzy na Boruca przez pryzmat tego, jak gra w kadrze. Patrzy na to, jak prezentuje się na treningach w meczach w klubie. A fakty są takie, że kiedy Artur wrócił do Szkocji, Celtic wygrał dwa mecze, z Hamilton i Falkirk, po 4:0. Wracając do Celticu - każdy chciałby grać przy 60 tys. kibiców. Takiej oferty się nie odrzuca, bo mogłaby się już nie powtórzyć.
Przykład Fabiańskiego w Arsenalu pokazuje, że warto czekać na swoją kolej.
No właśnie. "Fabian" długo czekał na swoją szansę i myślę, że powinien poradzić sobie w Arsenalu jako numer jeden. Jego rywal do miejsca w składzie - Almunia - powinien się bać, bo kiedy wróci, niełatwo mu będzie odzyskać miejsce w bramce. Fabiański nie grał do tej pory w Anglii za często, ale widać, że nabrał pewności siebie i przede wszystkim spokoju, którego czasem brakowało mu w Legii. Nic dziwnego - trenuje z gwiazdami Arsenalu, broni ich strzałów. Obserwowałem jego postępy na zgrupowaniu kadry.
Teraz gdy Beenhakker pożegnał się z Borucem, pan jest bliżej gry w kadrze.
Pożegnał? Ależ Artur opuścił tylko jeden mecz, z San Marino. Taka była oficjalna wersja.
A nieoficjalna?
Taka sama. Artur jest zbyt ważny i za dużo zrobił dla reprezentacji Polski, żeby teraz tak łatwo z niego rezygnować.
Rozmawiał pan z Borucem po meczu w Belfaście? Był załamany?
Nie było mu łatwo, ale na szczęście widać, że wraca do siebie. Już wcześniej mówiłem, że to jest facet, który świetnie radzi sobie z presją. Mecz w Belfaście mu się nie udał, jednak już wyszedł na prostą.
Ale przecież w Belfaście Boruc wyraźnie się spalił.
Tego bym nie powiedział. Podskoczyła mu piłka, mecz się nie ułożył. Ale to nie przez presję czy strach. On przecież nieraz grał na Ibrox Park przy 50 tys. Rangersów, którzy chcieli go zmiażdżyć. Teraz miało go zestresować 10 tys. ludzi? Bez przesady...
Boruc już od jakiegoś czasu nie chce mówić o sobie i swojej grze. Ma jakiś problem?
On po prostu chce się wyciszyć i być z boku całego zamieszania wokół swojej osoby. To na pewno wyjdzie mu na dobre.