Wystarczy sobie chociażby przypomnieć wtorkowy - niesamowity - mecz Ligi Mistrzów między Chelsea a Liverpoolem zakonczony kosmicznym wynikiem 4:4. Pierwszą bramkę dla The Reds strzelił przecież Brazylijczyk - Fabio Aurelio. Chwilę później wypracował kolejną. Do remisu 2:2 z kolei doprowadził kapitalnym strzałem z rzutu wolnego także zawodnik z Kraju Kawy – Alex.

Reklama

A nie ma co ukrywać, że wymienieni dwaj wcale nie są najbardziej elektryzującymi kibiców Brazylijczykami biegającymi po europejskich boiskach. Daleko im do Kaki, Robinho, Ronaldinho, Pato, czy Daniela Alvesa. To też pokazuje siłę brazylijskiej piłki.

Brazylia jest największym importerem piłkarzy na świecie. W tej chwili na boiskach Rio de Janeiro, Sao Paulo, czy Porto Alegre właśnie w ekspresowym tempie dojrzewają młodzi zawodnicy, którzy już niedługo będą zachwycać na Starym Kontynencie.

Poniżej prezentujemy przegląd najciekawiej zapowiadających się talentów. Warto zapamiętać te nazwiska, a właściwie przydomki, bo przecież ich najczęściej uźywają Brazylijczycy. Jak przyjdzie na nich czas, wy już będzie wiedzieć, o kogo chodzi.

HERNANES (23 lata, Sao Paulo FC) >>>Zobacz

Reklama

Niedawno angielska gazeta ”The Times” opublikowała ranking 50 największych talentów świata. Było o nim głośno z dwóch powodów. Przede wszystkim dlatego, że w zestawieniu znalazł się zawodnik z Macedonii, który... nie istnieje. Dziennikarze padli ofiarą internetowej wkręty. Po drugie dlatego, że na 36. miejscu znalazł się Robert Lewandowski. Na pierwszej pozycji uplasował się jednak właśnie Hernanes.

Ten defensywny pomocnik już dziś porównywany jest do Dungi (kapitan mistrzów świata z 1994 roku). Mimo młodego wieku jest liderem najlepszej drużyny w Brazylii,a na koncie oprócz dwóch tytułów mistrzowskich, ma także indywidualne wyróżnienie dla najlepszego piłkarza ligi brazylijskiej w 2008 roku. Został już także powołany do pierwszej reprezentacji Brazylii.

Reklama

To nieczęsta sytuacja, by Brazylijczycy zachwycali się piłkarzem - mimo wszystko - defensywnym. Suche podanie pozycji zawodnika nie do końca jednak oddaje z jakim brylantem mamy do czynienia. Przede wszystkim Hernanes jest całkowicie obunożny, co nie jest zbyt częste nawet w kraju, gdzie wydaje się, że dzieci rodzą się z piłką u nogi. Po drugie jest fenomenalnie wyszkolony technicznie. W początkach swojej kariery grał jako ofensywny pomocnik, a kibice porównywali go do innej słynnej dziesiątki z Sao Paulo FC - Kaki. Gdy został wypożyczony do Santo Andre najczęściej wystawiany był na skrzydłach - obu, gdyż naprawdę nie sprawiało mu to żadnej różnicy, którą nogą ma kopać futbolówkę.

Gdy jednak na początku 2007 roku wrócił do SPFC trener Mauricy Ramalho postanowił zrobić go centralną postacią w drużynie i uczynił zen defensywnego pomocnika. Chociaż większość kibiców uznała to za zbrodnię i kryminalne przestępstwo, przekwalifikowanie młodziana okazało się niezwykle korzystne zarówno dla klubu, jak i niego samego.

Z głębi pola Hernanes ma większy wpływ na grę drużyny. To przez niego przechodzi niemalże każda akcja, a że jest to zawodnik, który ponad indywidualne popisy przedkłada grę zespołową, a szybkie i dokładane podania, nad niekończące się dryblingi, Sao Paulo jest najnowocześniej grającą drużyną w Brazylii. Do tych kapitalnych podań, przeglądu pola i nomen omen brazylijskiej techniki trzeba jeszcze dorzucić świetne egzekwowanie stałych fragmentów gry, by mieć w miarę pełny obraz piłkarza.

Hernanes ma w Sao Paulo kontrakt aż do grudnia 2012 roku, ale wszystko jest kwestią ceny. Już dziś mówi się, że bardzo poważnie zawodnikiem interesuje się AC Milan. Do gry jednak włącza się też Barcelona gotowa wydać na 23-latka 25 milionów euro. Czy stanie się to już latem, czy dopiero za rok, po mistrzostwach świata w RPA? Pozostaje tylko czekać, a już teraz można obejrzeć, dlaczego Brazylijczycy tyle sobie obiecują po swoim najnowszym odkryciu.

THIAGO SILVA (24 lata Fluminense Rio de Janeiro, od lipca AC Milan) >>>Zobacz

Thiago Silva od przyszłego sezonu będzie zawodnikiem AC Milan, który kupił go za 10 milionów euro. Niezwykle ofensywnie grający środkowy obrońca był uznany najlepszym zawodnikiem ligi w 2007 roku. Był to powrót Thiago do ojczyzny, po niezbyt udanych wojażach po Europie.

Stoper jest wychowankiem Fluminense, ale gdy wyrósł z wieku juniora, nie znalazł uznania w oczach ówczesnego sztabu trenerskiego. Pierwszy profesjonalny kontrakt podpisał więc z niewielkim klubem RS Futebol. Tam wyszperali go skauci Juventude i Thiago Silva w ich barwach debiutował w 2003 roku w brazylijskiej ekstraklasie. Nie dość, że doskonale wywiązywał się ze swoich zadań defensywnych, to jeszcze strzelił trzy gole i imponował wyprowadzaniem piłki do ataku. Widać było po nim inklinacje do gry ofensywnej - w końcu zaczynał jako boczny obrońca, a w Brazylii to czasem najczęściej atakujący zawodnicy zespołów. W 2004 roku do FC Porto ściągnął go więc - za ponad 5 milionów euro - sam Jose Mourinho.

Silva jednak nie potrafił się przebić w Portugalii, a gdy Dynamo Moskwa w 2005 roku postanowiło uczynić z siebie brazylijsko-portugalską kolonię zgodził się na transfer i zamieszkał w stolicy Rosji. Tam jednak też prześladowały go kontuzje i choroby. W zespole z Moskwy nie rozegrał żadnego meczu i w końcu po roku zdecydował się na powrót do ojczyzny, szczególnie, że kontrakt zaoferował mu klub, któremu od dziecka kibicował, czyli Fluminense.

Później było już tylko lepiej. Trzy fantastyczne sezony, jak już to było wspomniane, zakończyły się transferem do Milanu, ale po drodze był jeszcze awans do reprezentacji Brazylii, gdzie Thiago powoli staje się podstawowym zawodnikiem. Jak poradzi sobie w najtrudniejszej dla obronców lidze włoskiej przekonamy się już za kilka miesięcy, a zanim to nastąpi warto obejrzeć kilka jego akcji z Fluminense.

DENTINHO (20 lat, Corinthians Sao Paulo) >>>Zobacz

Przydomek Dentinho można przetłumaczyć jako „ząbek”. Wystarczy jeden rzut oka na twarz tego zawodnika, by zrozumieć skąd taka ksywka. Przypomnijmy też, że ostatnim brazylijskim napastnikiem z mocno wystającymi zębami, który zrobił furorę w młodym wieku był Ronaldo.

Zobacz zdjęcie Dentinho i zdjęcie młodego Ronaldo

Ale nie tylko uzębienie sprawia, że Brazylijczycy w Dentinho widzą właśnie następcę El Fenomeno. Piłkarz Corinthians w zeszłym sezonie, w wieku 19 lat, stał się podstawowym zawodnikiem klubu i strzelając gole jak na zawołanie stał się jednym z architektów powrotu Corinthians do pierwszej ligi. Teraz po awansie, wciąż nie spuszcza z tonu i dalej radzi sobie naprawdę dobrze. Chłopak mimo że nie jest najwyższy (175 centymetrów wzrostu) radzi sobie w powietrzu równie dobrze, jak na ziemi. Fantastycznie drybluje i mocno uderza z dystansu. Przede wszystkim ma jednak niesamowity instynkt do strzelania bramek. Zawsze wie gdzie się znaleźć, gdzie dołożyć stopę, albo włożyć głowę.

Na razie jest zdecydowanie zbyt młody i wątły, by przechodzić do Euroipy, ale już interesują się nim kluby ze Starego Kontynentu. Corinthians odrzucił już ponoć opiewającą na 3 miliony funtów ofertę Arsenalu Londyn (kto miał pierwszy dostrzec Dentinho, jak ie Arsene Wenger?). Innym chętnym do kupna piłkarza miał być Szachtar Donieck.

Wielkim zwolennikiem Dentinho jest znany ze swojej słabości do Corinthians... prezydent Brazylii - Lula. Przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie Lula na jednej z konferencji prasowych nawoływał Dungę, by dołączył do kadry olimpijskiej młodego napastnika.

MAIKON LEITE (20 lat, Santos) >>>Zobacz

Ostatnim młodziutkim zawodnikiem, który zachwycał kibiców Santosu niesamowitym przyspieszeniem i rozmiłowaniem do dryblingu był Robinho. Dziś - z powodzeniem - próbuje go naśladować 20-letni Maikon Leite. Nie dość, że prezentuje równie widowiskowy styl, to jeszcze odziedziczył po Robinho numer - siódemkę.

Maikon Leite przyszedł do Santosu z santo Andre i niemal z miejsca stał się ulubieńcem miejscowej torcidy. Gdzie indziej być może zarzucano by mu, że za dużo drybluje, albo gra zbyt pod publiczkę. Santos to jednak klub wyjątkowy - czasem można odnieść wrażenie, że tam niemal na pierwszym miejscu stawia się styl i show. No ale skoro najsłynniejszym wychowankiem klubu jest Pele, to może nie ma co się dziwić. Maikona jeszcze nikt do króla futbolu nie porównuje, ale widać, że przed tym chłopakiem niesamowita kariera.

Z tymi wielkimi talentami brazylijskimi czasem jednak różnie bywa. Niedawno nowym Ronaldinho okrzyknięto pomocnika Cruzeiro Belo Horizonte – Kerlona. Jego znakiem firmowym był tak zwany drybling foki. Piłkarz podbijał futbolówkę, kładł ją sobie na głowie i tak biegał wśród bezradnych obrońców, którym pozostawały tylko brutalne faule. W pewnym momencie Kerlon więcej czasu zaczął więc spędzać w gabinetach lekarskich, niż na boisku. Dziś wciąż jest bardzo młody – ma zaledwie 21 lat – ale świat już o nim nieco zapomniał.

Dziś jest zawodnikiem Chievo Werona, ale z trudem łapie się niestety nawet na ławkę rezerwowych. A miał takie papiery na granie i wejście w dorosłą piłkę...