Były asystent Leo Beenhakkera został zwolniony z Polonii Warszawa po trzech zwycięstwach, remisie i awansie do półfinału Pucharu Polski. Śmiało można powiedzieć, że okoliczności, w jakich właściciel warszawskiego klubu i firmy deweloperskiej JW Construction zdymisjonował swojego pracownika są jednymi z najbardziej groteskowych w historii polskiego futbolu. I już na pierwszy rzut oka świadczą o tym, że biznesmen nie ma żadnego pojęcia o tej dyscyplinie sportu.
Jak ustalił „Dziennik”, właściciela klubu tym razem wyprowadził z równowagi fakt, że Kaczmarek nie zaprezentował w odpowiedni sposób w meczu z Lechią zawodników, którzy mają być sprzedani za granicę. Na trybunach zasiedli wysłannicy Feyenoordu, przyglądający się Jodłowcowi i Trałce. Tymczasem pierwszy zagrał nie na swojej nominalnej pozycji, a drugi nie wyszedł w pierwszym składzie.
>>>Sensacyjna zmiana trenera w Polonii
Według naszych informacji, po tym jak decyzja Wojciechowskiego spotkała się z totalną krytyką ze strony mediów i wyraźnie naraziła go na śmieszność, właściciel Polonii próbował się z niej wycofać. Miała go do tego skłaniać także próba mediacji ze strony zawodników, dla których decyzja Wojciechowskiego była niewytłumaczalna. Kaczmarek uniósł się honorem i nie chciał rozmawiać. Nie bez znaczenia był fakt, że Wojciechowski mimo umowy, że obaj nie komentują sprawy w mediach, udzielał wywiadów i wytykał rzekome rażące błędy Kaczmarka w prowadzeniu drużyny i jego złe wybory personalne.
"Nie będę jednym z zastępu ludzi noszących aureolę nad głową pana prezesa. Nie pozwolę się deptać. Mogę się gniewać na Wojciechowskiego, ale nie na pieniądze, które mi się należą. Mam kontrakt do czerwca. Pan prezes powinien wiedzieć, że umów, także tych niepisanych, się dotrzymuje" - zakończył Kaczmarek.