"Boss z wielkim szacunkiem odnosi się do takich piłkarzy, jak Kuba Rzeźniczak, Marcin Komorowski czy Tomasz Bandrowski. Kiedy dowiedzieli się, że muszą zastąpić starszych kolegów, to bez żadnego gadania spakowali się i przyjechali na zbiórkę. Pokazali, że do gry w kadrze podchodzą z całym sercem" - powiedziała nam rzeczniczka reprezentacji Marta Alf.

Reklama

Rzeczywiście, patrząc na postawę młodzieży podczas treningów, można być optymistą. Starsi reprezentanci, tacy jak Jacek Krzynówek czy Marek Saganowski, muszą uważać na nogi, bo w wewnętrznych gierkach walka idzie na całego. Podczas jednej z nich Leo Beenhakker podzielił kadrę na dwie drużyny. W jednej zagrali zawodnicy bardziej doświadczeni, w drugiej młokosy. Nikt nie liczył bramek, ale piłka częściej wpadała do siatki starszyzny. Najpiękniejszego gola zdobył Dawid Janczyk, który sprytnym lobem pokonał Łukasza Załuskę. Młodzi walczyli o każdą piłkę i atakowali niemal non stop. Naprawdę miło było na to patrzeć.

>>> Wolą wczasy niż grę u Leo

"Nie zastanawiałem się nawet przez chwilę, kiedy selekcjoner wezwał mnie na zgrupowanie" - powiedział nam Rzeźniczak. " I tak nie miałem żadnych planów wakacyjnych. A powiedzmy sobie szczerze, że odpoczywać nie mam po czym. Te kilkanaście meczów, które rozegrała Legia na wiosnę, to nie jest żadna porażająca liczba. Mam jeszcze dużo siły. Jeśli zagram w dwóch spotkaniach z RPA i Irakiem, to na pewno się nie przemęczę. Reprezentacja to dla mnie, młodego piłkarza, priorytetowa sprawa. Na każde powołanie stawię się bez żadnego gadania" - zapowiedział piłkarz, który w kadrze zastąpi Marcina Wasilewskiego.

Reklama

"Na razie sporo mi jeszcze do niego brakuje. Po tym sezonie do Marcina trzeba odnosić się z szacunkiem. Grał naprawdę świetnie. Chciałbym jednak wykorzystać okazję, że nie ma go w RPA, i pokazać się trenerowi z jak najlepszej strony. Ja też mam za sobą bardzo udaną rundę. Przywykłem już do pozycji prawego obrońcy i gra mi się tam coraz lepiej. Może uda mi się wskoczyć do kadry na dłużej?" - zastanawia się Rzeźniczak, a w podobnym stylu wypowiadają się także inni dopiero pukający do reprezentacji zawodnicy, jak: Łukasz Trałka, Piotr Polczak, Jakub Wilk czy Marcin Komorowski.

Sztab szkoleniowy zaskoczony jest także ambicją Sławomira Peszki, który zdecydował się na wyjazd do RPA, mimo że jest niegroźnie kontuzjowany. "Oglądam codziennie jego nogę.Ma duże problemy z kostką, ale mówi mi, że to nic. Zaciska zęby i trenuje na maksa. To świetny chłopak" - chwalił lechitę lekarz kadry Jacek Jaroszewski.

Beenhakker dla piłkarzy, których zabrał do RPA, przygotował porcję naprawdę ostrych treningów. Podczas ćwiczeń cały czas pogania zawodników, próbując wykrzesać z nich jak najwięcej sił. "Co robimy na treningach? To proste. Pracujemy nad tym, żeby gra była lepsza" - w swoim stylu, lapidarnie tłumaczył nam Leo.

Reklama

>>> Kadrowicze siłą wciągani do samolotu

Wczoraj po południu selekcjoner dał jednak swoim zawodnikom wolne. Zajęć wieczornych nie było i piłkarze mogli zobaczyć kawałek Afryki. Zorganizowano im wycieczkę do imponującego akwarium. Mogli oglądać w nim rekiny, pingwiny i całą masę innych zwierząt morskich żyjących u wybrzeży RPA.

"O 15 w akwarium odbywa się karmienie rekinów. Podobno jest to bardzo efektowne widowisko. Niestety nie wiedzieliśmy o tym i zarezerwowaliśmy bilety na 15.30. Wrażeń jednak nie zabrakło" - opowiadała Alf.

W sobotę młode rekiny Beenhakkera czeka niezwykle trudne zadanie - mecz z Bafana Bafana, czyli silną reprezentacją gospodarzy przyszłorocznych mistrzostw świata. "Niestety RPA uparła się, żeby grać w Johannesburgu" - powiedział nam Jan de Zeeuw. "Dla nas oznacza to same problemy. Miasto leży bowiem na wysokości 1600 m n.p.m. Czyli podczas spotkania zawodników może strasznie zatykać. Na takiej wysokości trudno łapie się oddech. Żeby tego uniknąć, trzeba tam spędzić wcześniej wiele dni albo przylecieć w ostatniej chwili. Niestety, nie udało nam się zorganizować przelotu na sobotę. Lecimy więc w piątek wieczorem, najpóźniejszym samolotem z Kapsztadu. Zobaczymy, jak wypadniemy na boisku" - informował de Zeeuw, który do Johannesburga leci wcześniej niż kadra.

Będzie tam miał okazję spotkać się ze starym znajomym Leo Beenhakkera. Polacy z Bafana Bafana zagrają bowiem na stadionie klubu Orlando Pirates. Jego trenerem jest legendarny holenderski obrońca Ruud Krol, który jest także dobrym znajomym trenera bramkarzy naszej reprezentacji Fransa Hoeka. W ogóle nasz zagraniczny sztab szkoleniowy czuje się w RPA jak w Holandii. Najpowszechniejszym językiem jest tu bowiem afrykanerski, który jest niemal identyczny jak holenderski.

Dziś Leo może mieć okazję do kolejnego spotkania ze starymi znajomymi. Ajax Kapsztad ma przedstawić nowego trenera. Beenhakker, który był jednym z pomysłodawców założenia w Afryce filii legendarnego klubu z Amsterdamu, dostał zaproszenie, żeby być honorowym gościem konferencji.