Kapitan Espanyolu zmarł z powodu ataku serca. Miał 26 lat. "Klubowy lekarz próbował resuscytacji krążeniowo-oddechowej, użył defibrylatora, ale reanimacja się nie udała. W kilka minut nadjechały karetki z Florencji" - informuje w specjalnym oświadczeniu klub.
Dani Jarque przebywał z Espanyolem na zgrupowaniu we Włoszech. Koledzy z zespołu zaniepokoili się, gdy nie zszedł na kolację. Jak donoszą media, piłkarz stracił przytomność podczas rozmowy telefonicznej z ukochaną. To ona powiadomiła działaczy, że stało się coś złego.
Klub przerwał zgrupowanie i odwołał najbliższe towarzyskie mecze. Jak dodali włodarze drużyny, Espanyol oddaje się całkowicie do dyspozycji rodziny. Kibice z Barcelony zapalają znicze i przynoszą kwiaty pod stadion. Kondolencje złożył także prezes największego rywala zza miedzy - mistrza Hiszpanii, FC Barcelony.
"Wszyscy jesteśmy zrozpaczeni tym co się stało, wszyscy dziś jesteśmy w żałobie. Łączymy się w bólu z rodziną piłkarza" - cytuje prezesa Joana Laportę internetowa strona Katalończyków.
Jarque był wychowankiem Espanyolu, do którego przyszedł w wieku 12 lat. W pierwszej drużynie zadebiutował w 2002 roku, a cztery lata później sięgnął po Puchar Króla. Kapitanem zespołu został mianowany w lipcu. Grał jako środkowy obrońca.
Zatrzymanie akcji serca było w ostatnich latach przyczyną zgonu kilku innych piłkarzy. W 2003 roku w trakcie meczu Pucharu Konfederacji zmarł kameruński pomocnik Marc-Vivien Foe (28 lat). Przed dwoma laty 22-letni Antonio Puerta z FC Sevilla zasłabł na boisku i zmarł trzy dni później w szpitalu. Również w 2007 roku serce 35-letni Phila O'Donnella z Motherwell zatrzymało się w czasie gry.