Podobnych zgrupowań mieliśmy w przeszłości mnóstwo, a jednak niewielu zawodników zadomawiało się później na dłużej w tej prawdziwej, najsilniejszej, reprezentacji.
Teraz prawdopodobnie będzie... bardzo podobnie. Większość z tych 24 (po kontuzji Radosława Majewskiego ostało się 23) piłkarzy, których zabrał Beenhakker do Turcji nie ukończyła jeszcze 25 roku życia. Na razie są oni melodią przyszłości. Właściwie żaden z nich nie ma poważnych szans na to, by wygryźć któregoś ze stałych kadrowiczów z podstawowej jedenastki. Przynajmniej na razie.
>>>Dobrzy uczniowie Beenhakkera
Wiadomo nie od dziś, że największe problemy reprezentacja ma na bokach obrony. Jutro w podstawowym składzie prawdopodobnie wyjdą Jakub Rzeźniczak z Legii i Mariusz Magiera z Górnika. Obaj na treningach w Turcji pracowali bardzo ciężko. Uczyli się reprezentacyjnej, międzynarodowej, znacznie szybszej od naszej ligowej młócki, piłki. Rzeźniczak z ligi, i ten z tureckiego obozu to jakby dwóch innych piłkarzy. Niestety nie można na serio powiedzieć, ze legionista już w tej chwili może być alternatywą dla chimerycznych Marcina Wasilewskiego i Pawła Golańskiego. To jeszcze jednak nie ten rozmiar kapelusza.
Podobnie rzecz ma się ze środkowymi pomocnikami. Jedną z większych niespodzianek tego zgrupowania jest postawa Łukasza Trałki. Lechista imponował agresją, dobrymi podaniami i wypełnianiem poleceń taktycznych. Mariusz Lewandowski od dłuższego czasu nie gra w Szachtarze, co przekłada się na jego występy w reprezentacji. Czy Trałka ma jednak szansę go zastąpić? Po raz kolejny – jeszcze nie.
Jedynym piłkarzem, który niemalże na pewno będzie powoływany do kadry na eliminacje mistrzostw świata jest Rafał Boguski. Napastnik Wisły podczas tureckiego zgrupowania wyróżniał się nie tylko na każdym treningu, ale i podczas sparingu z Antalyasporem. Był najlepszy na boisku. Na pewno selekcjoner dalej będzie obserwował Dawida Janczyka Piotra Polczaka i Szymona Pawłowskiego.
>>>Kadra Leo pokonała Antalyaspor
Problem w tym, że po powrocie do klubów – jeszcze inną historią jest kiedy to nastąpi, Polska za swoimi ambicjami, nie może sobie po prostu pozwolić na tak długą zimową przerwę – wrócą oni do starych porządków. Czyli po stracie powrót na z góry upatrzone pozycje, brak pressingu, i ślamazarne tempo. Tempo w jakich odbywały się w Turcji treningi starczyłoby na obdzielenie kilku meczów naszej ekstraklasy.
Jaki był więc cel tego zgrupowania? Pokazanie młodym piłkarzom, że można, że istnieje coś takiego, jak nowoczesna piłka, a oni nie są wcale tak daleko od niej. Teraz trzeba zdać egzamin z Serbią. Czyli z silnym przeciwnikiem zagrać tak, jak nauczyli się na treningach.