Bramka: 0:1 Tomasz Frankowski (84).

Żółte kartki: Lech - Jakub Wilk, Mateusz Możdżeń; dla Jagiellonii - Grzegorz Sandomierski, Tomasz Kupisz, Hermes, Mladen Kascelan.

Reklama

Sędzia: Marai Al Awaji (Arabia Saudyjska). Widzów: ok. 8 500.

Lech: Jasmin Buric - Ivan Djurdjevic (16. Kamiński), Jakub Wilk, Siarhei Kryvets, Jan Zapotoka, Sławomir Peszko (70. Semir Stlic), Bartosz Bosacki, Marcin Kikut, Joel Tshibamba, Luis Henriquez, Mateusz Możdżeń.

Jagiellonia: Grzegorz Sandomierski - Andrus Skerla, Tomasz Kupisz (75. Frankowski), Przemysław Trytko (46. Lato), Kamil Grosiki, Hermes Neves Soares (46. Mladen Kascelan), Rangel Thiago Cionek, Ruiz Alexis Norambuena, Rafał Grzyb, Marcin Burchardt, Krzysztof Hus.

Spotkanie rozpoczęło się punktualnie o godz. 17.00, czyli w godzinie "W", co zaakcentowały syreny, włączone na stadionie. A potem rozpoczął się mecz, który przebiegał w trochę sennej atmosferze. Piłkarzom na pewno nie pomagał upał, w chwili rozpoczęcia pojedynku było 30 st. C. Obie drużyny dostosowały się do poziomem gry do pogody, a strzały, zwłaszcza celne, można policzyć na palcach jednej ręki.

Najgroźniejszą sytuację stworzyli piłkarze Jagiellonii w 29 min. Po strzale Krzysztofa Husa, piłkę lecącą wprost do bramki wybił Bartosz Bosacki. W 38 min. po akcji Joela Tshibamby mógł wpisać się na listę strzelców Siarhei Kryvets, ale bramkarz Jagi Grzegorz Sandomierski był na swoim miejscu.

Reklama

Po przerwie na boisku było jeszcze bardziej sennie, jedynie kibice obu drużyn dawali koncert, jak należy kibicować swojemu zespołowi. W 75 min. wszedł, wyjątkowo witany przez kibiców, Tomasz Frankowski. Kibice śpiewali "Franek, Franek, łowca bramek", ale Lechici chyba nie wierzyli, że napastnik Jagiellonii może zmienić wynik spotkania. W 84 min. stał przez nikogo nie pilnowany, kiedy otrzymał piłkę i bez problemów umieścił ją w siatce.

Już w doliczonym czasie gry mógł wyrównać Joel Tshibamba, ale pod bramką zachował się wyjątkowo nieudolnie. Superpuchar wręczył Jagiellonii minister sportu Adam Giersz.

Po meczu powiedzieli:

Jacek Zieliński (trener Lecha): - Jagiellonia dobrze zaczęła ten sezon, my też mieliśmy takie plany, ale się nie udało. W końcówce moja drużyna popełniła mega błąd, zostawili Frankowskiego bez opieki i ten wykorzystał jedną, jedyną swoją sytuację. Poza tym mój zespół stwarza zbyt mało okazji do zdobycia bramek, jak więc mamy wygrywać, skoro nie ma skąd brać goli.

Michał Probierz (trener Jagiellonii) - Z Jackiem nigdy nie udało mi się wygrać żadnego meczu, do dziś. Cieszę się, że Jaga utrzymała się w lidze, zdobyła Puchar, a teraz Superpuchar Polski. Początkowo mieliśmy sporo problemów z opanowaniem środka pola, dopiero jak to się udało, to mecz miał inne oblicze. Była okazja do wypróbowania różnych ustawień, to spotkanie dało mi sporo materiału do przemyśleń przed rewanżem w Salonikach.