Dla polskich kibiców i piłkarzy mecz z Niemcami ma prestiżowe znaczenie, m.in. ze względu na historię, sąsiedztwo i fakt, że dotąd nigdy nie wygraliśmy. Czy Niemcy też mają powody, by traktować tę rywalizację w szczególny sposób?
- Prawdę mówiąc, nie jestem wielkim statystykiem i nawet nie wiedziałem, że Polska jeszcze nigdy nie wygrała z niemiecką reprezentacja narodową. Mecz w Gdańsku ma dla nas duże znaczenie, ponieważ spotykamy się z jednym z gospodarzy Euro 2012, a to jest zawsze interesujące. Poza tym myślę naturalnie o naszym meczu w mistrzostwach świata w 2006 roku. Wtedy Oliver Neuville w ostatnich sekundach zdobył decydującą o zwycięstwie bramkę, dzięki czemu zapewniliśmy sobie miejsce w gronie szesnastu najlepszych drużyn.

Reklama

Być może już w piątek Niemcy zapewnią sobie udział w przyszłorocznych mistrzostw Europy. Czy to będzie miało wpływ na podejście do gry oraz skład, w jakim pański zespół wystąpi we wtorek w Gdańsku?
- Zasadniczo wykorzystuję mecze towarzyskie, aby przeprowadzać eksperymenty taktyczne i personalne. Chciałbym jednak jasno podkreślić, że w związku z tym nie ma mowy o braku szacunku i respektu przed przeciwnikiem. Mecze eliminacyjne mistrzostw Europy dają tylko niewielkie możliwości przeprowadzania testów, jednak jeśli po Austrii będziemy mieli już awans do mistrzostw Europy, to także w kolejnych w spotkaniach eliminacyjnych z Turcją i Belgią będę chciał wypróbować nowe ustawienia.

Przedstawiciele niemieckiej federacji wizytowali już kilka razy ośrodki treningowe na Pomorzu. Czy jest pan zdecydowany, by w tych okolicach zamieszkać w czasie Euro 2012? Czy baza w Polsce wchodzi w grę nawet w przypadku trafienia do grupy, która grać będzie na Ukrainie?
- W tej chwili nie zapadła jeszcze decyzja w sprawie lokalizacji kwatery w czasie mistrzostw Europy. Prowadzimy rozmowy i natychmiast poinformujemy, kiedy umowy zostaną podpisane. Chcemy mieszkać w Polsce, nawet gdy zaistnieje konieczność rozgrywania meczów na Ukrainie. Nie możemy z wyborem czekać aż do momentu losowania na początku grudnia w Kijowie.

Polska jest obecnie w sytuacji, w jakiej drużyna niemiecka, w której był pan asystentem Juergena Klinsmanna, była przed mundialem w 2006 roku. Czy przygotowanie zespołu do wielkiej imprezy tylko poprzez mecze towarzyskie dostarcza dodatkowych trudności?
- Dobrze jest oczywiście uczestniczyć we współzawodnictwie. Wtedy jest presja na drużynę i każdy z zawodników musi się mocno przykładać do gry. Ale także mecze towarzyskie dają szansę przygotowania się do turnieju. Z każdego z nich można wyciągnąć pożyteczne wnioski.

Duży wkład w ostatnie sukcesy niemieckiej reprezentacji mieli Miroslav Klose i Lukas Podolski. Pan sięgał po nich nawet, gdy w klubie byli rezerwowymi. Jaka jest teraz ich pozycja w drużynie? Czy wyobraża pan sobie kadrę bez nich?
- Miro Klose i Lukas Podolski są od wielu lat ważnymi podporami naszej drużyny. Nigdy nie zawiedli mojego zaufania. Nie jest przypadkiem, że Miro od 2002 roku w trzech turniejach MŚ strzelił czternaście bramek i tylko Ronaldo w łącznym bilansie wszystkich mistrzostw świata może pochwalić się jednym trafieniem więcej. W 110 meczach międzypaństwowych zanotował znaczące osiągnięcia i jest jednym z wielkich zawodników w niemieckim futbolu. To samo można powiedzieć o Lukasie Podolskim, który mając 26 lat rozegrał w reprezentacji już 90 spotkań międzypaństwowych i strzelił 42 bramki. Jestem zdania, że obaj będą odgrywać ważną rolę w naszej drużynie w czasie Euro 2012 i cieszę się, że mistrzostwa odbędą się w kraju ich urodzenia.

Grę dla Polski wybrali z kolei Sebastian Boenisch i Eugen Polanski. Jak pan przyjął ich wybór? Czy rozmawiali z panem przed podjęciem decyzji?
- Nie, obaj mają na koncie wiele występów w naszej reprezentacji U21. Polanski był nawet jej kapitanem. Nie znaleźli się jednak w rozszerzonym kręgu zawodników pierwszej reprezentacji i dlatego też zdecydowali się przywdziać polską koszulkę. Była to ich decyzja, którą zaakceptowaliśmy.

W Bundeslidze gra dziewięciu reprezentantów Polski. Którego z nich ceni pan najbardziej? Który ma najwyższą markę w Niemczech?
- Nie chcę być w tej sprawie arbitrem. Powiem tylko, że naturalnie największa uwaga koncentruje się na Robercie Lewandowskim, Łukaszu Piszczku i Jakubie Błaszczykowskim, którzy z Borussią Dortmund zdobyli tytuł mistrza Niemiec.