Bez względu na finał całej sprawy, ktoś z Polskiego Związku Piłki Nożnej powinien zabrać głos. A wszyscy milczą albo bagatelizują ten przypadek. Tymczasem Smuda przyznaje już otwarcie: "Rzeczywiście, nie mam matury, jakoś nigdy nie było na nią czasu. Ale trenerski dyplom dostałem legalnie".

Reklama

Zderzmy jednak ten cytat z "Przeglądu Sportowego" z wypowiedzią byłej minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej dla serwisu "Weszło!". "Postawiłam wtedy twardy warunek, pod którym mogę mu dać uprawnienie - mianowicie, że doniesie potwierdzenie uzupełnienia tego wykształcenia. Z całą pewnością, jeśli postawiłam warunek, postawiłam też konkretny termin. W tym momencie tego nie pamiętam, po tylu latach. Ale wiem na pewno, że Smuda miał uzupełnić wykształcenie. Nie darowano mu tego" - powiedziała.

Dziś, pytana o maturę selekcjonera mówi inaczej. "Smuda legalnie zdobył licencję trenerską, nawet, jeśli nie ma matury" - to znów dla PS.

Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od wypowiedzi posła Prawa i Sprawiedliwości Jana Tomaszewskiego. Były bramkarz reprezentacji Polski złożył doniesienie do prokuratury w sprawie podejrzenia o wyłudzenie licencji trenerskiej przez obecnego selekcjonera.

Reklama

Nie posiadając matury, Smuda nie może mieć licencji uprawniającej go do prowadzenia zespołu na takim szczeblu - to bezsporna kwestia. Innymi słowy - może nawet wolno mu pełnić funkcję selekcjonera, wybierać zawodników do kadry, ale nie ma prawa być wpisany do protokołu jako trener. Nie powinien też prowadzić zajęć z piłkarzami - nie ma do tego uprawnień.

>>>Czytaj także: Tomaszewski chce wyrzucić klub z polskiej piłki!