Kazachowie od pierwszego gwizdka sędziego próbowali różnych sztuczek, by wybić Polaków z uderzenia. Grali ostro i nie przebierali w środkach. Sami zaś często symulowali. Takie zachowanie drażniło podopiecznych Adama Nawałki. Niestety nasi piłkarze nie utrzymali nerwów na wodzy i dali się sprowokować. Przez to zamiast grać w piłkę wdawali się w przepychanki z przeciwnikami. Dla Kazachów była to woda na młyn. W efekcie Polacy stracili kontrolę nad spotkaniem i zamiast zdobyć trzy punkty, musieli zadowolić się remisem.
Po zakończeniu spotkania internet podbił filmik, w którym w roli głównej wystąpił Kamil Glik. Niestety to wideo chwały naszemu obrońcy nie przynosi. Już przy stanie 2:2, na kwadrans przed końcem meczu, Baurżan Isłamchan nagle upadł na murawę, zwijając się z bólu. Sędzia zatrzymał grę, podbiegł do zawodnika, chwilę potem znalazł się przy nim też Glik, który był przekonany, że Kazach symuluje i gra na czas. Zachowanie Isłamchana tak rozsierdziło Glika, że Polak szturchnął piłkarza gospodarzy stopą w plecy, dając mu w ten sposób do zrozumienia, by przestał udawać i podniósł się z murawy. Chamski gest naszego obrońcy okazał się "skuteczny". Reprezentant Kazachstanu momentalnie zapomniał o bólu i błyskawicznie doskoczył do Glika. Arbiter spotkania pokazał Polakowi żółtą kartkę, choć tak naprawdę, mógł go "wyrzucić" z boiska.
Z kolei niemieckie media zwracają uwagę na postawę Roberta Lewandowskiego, który kilka razy "spiął się" z rywalami. Po raz pierwszy do takiej sytuacji doszło w 17. minucie, gdy kapitan naszej kadry w walce o piłkę rozbił nos Jeldosowi Achmetowowi. Na tym nie koniec. Później "Lewy" złapał za szyję kapitana Kazachstanu. Za podduszanie rywala najlepszy polski piłkarz został ukarany żółtą kartką.