"RL9" przed mundialem przez spora grupę ekspertów był wymieniany w gronie kandydatów do tytuł króla strzelców turnieju. Polak miał być wielką gwiazdą. Pokazać, że można go stawiać w jednym rzędzie z Cristiano Ronaldo i Lionelem Messi.
Niestety skończyło się wielkim zawodem. Lewandowski w trzech meczach nic wielkiego ne pokazał. Nie strzelił żadnego gola. Co gorsze nawet okazji, by to uczynić miał tyle co kot napłakał.
Krytycy Polaka w ten sposób dostali argument w dyskusji dlaczego "Lewy" nie trafi do Realu. Według nich kapitan naszej kadry zawodzi w najważniejszych momentach i wielkich imprezach. Tak było w tym roku w Lidze Mistrzów i na mundialu.