To są niełatwe momenty, ale jeśli drużyna przetrwa, przejdzie je, to wtedy będzie silna i jestem bardzo spokojny, że ta drużyna będzie silna i dobra - powiedział selekcjoner biało-czerwonych.
Zaznaczył, że mimo przegranej nie może swoim zawodnikom zarzucić braku zaangażowania, ambicji czy tego, że nie stwarzali sytuacji.
Śmiem twierdzić, że gdyby piłka nie podskoczyła Robertowi Lewandowskiemu w polu karnym, to wyrównalibyśmy, a później pokusilibyśmy się o zdobycie drugiej bramki. Szczęście wyraźnie nam nie sprzyja na tę chwilę - wspomniał Brzęczek.
Ocenił, że druga połowa była bardzo dobra w wykonaniu polskiego zespołu. Jednak przeciwnik wykorzystał jedną sytuację, później miał jeszcze tylko jedną, a my stworzyliśmy kilka sytuacji, ale żadnej nie wykorzystaliśmy. Na pewno to nie było to, czego oczekiwaliśmy, ale pomimo tej porażki nie było to złe spotkanie" - analizował.
Jak dodał, cieszy go, że w trudnym momencie, gdy drużyna przegrywała, pokazała zaangażowanie, charakter i dobre rozegranie akcji.
Było zaangażowanie, determinacja i piłkarska złość. Zawodnicy chcieli za wszelką cenę wyrównać. Dużo ciekawych rzeczy wtedy zaprezentowaliśmy, ale oczywiście nie jesteśmy zadowoleni, że przegraliśmy - podkreślił.
Przyznał, że największą bolączką jego drużyny jest obecnie defensywa, choćby dlatego, że "w żadnym z pięciu meczów nie zagraliśmy na zero z tyłu".
To element do największej poprawy. Trzeba zwrócić uwagę, że zawodnicy w obronie są inni i ciężko jest w szybkim tempie zastąpić poprzedników. Wiemy o tym, że to nasz problem. Jeśli dojdą kontuzje tych piłkarzy, którzy są silnymi punktami, to pokazuje jak duże jest to zmartwienie - powiedział.
Tłumaczył, że tylko trzy zmiany - choć w meczu towarzyskim można ich dokonać sześć - wynikały z faktu, że gra polskiej drużyny "była w drugiej połowie dość płynna". "Poza tym przegrywaliśmy i nie chcieliśmy tracić czasu" - zaznaczył.
Był to piąty występ biało-czerwonych pod wodzą Brzęczka. Dwa pierwsze zremisowali, a trzy kolejne przegrali. We wtorek w Guimaraes zmierzą się z Portugalią na zakończenie zmagań w pierwszej edycji Ligi Narodów.