Lewy obrońca przeszedł w 2018 roku z Wisły Płock do Atalanty Bergamo, ale tam nie zdołał wywalczyć miejsca w składzie.
Kiedy wyjeżdżałem do Włoch, zdawałem sobie sprawę, że to będzie bardzo duży krok do przodu. I trudny. Wiedziałem, iż na początku będę musiał się wiele uczyć, żeby zacząć grać. Dawałem sobie pół roku na aklimatyzację, naukę języka. Po upływie tego okresu wszystko było fajnie, na treningach wyglądałem dobrze, nauczyłem się sporo taktycznie, prezentowałem się korzystnie w sparingach. Dlaczego tam nie dostałem szansy, nie wiem do dzisiaj. Ale nie żałuję. Przez ten okres w Bergamo sporo się nauczyłem. Teraz jestem w innym klubie i mogę pokazać efekty tej nauki - powiedział Reca, który w SPAL zbiera dobre recenzje.
24-letni zawodnik, przebywający obecnie na zgrupowaniu reprezentacji Polski przed meczami eliminacji Euro 2020 z Izraelem i Słowenią, uchodzi za jednego z ulubionych graczy selekcjonera reprezentacji Polski. Pracowali razem w Płocku, a po objęciu funkcji trenera kadry Jerzy Brzęczek wciąż na niego stawiał, nawet mimo braku gry w Serie A. To z kolei spowodowało falę krytyki pod adresem piłkarza i selekcjonera.
Jak sobie z tym radziłem? Na początku, nie ukrywam, czytałem to wszystko. Bliscy pytali mnie, jak sobie z tym radzę. Ale wiem, że tak jest w życiu. Jeżeli jest słabszy moment, pojawia się krytyka. Po prostu musiałem zacisnąć zęby i z czasem nauczyłem się odcinać od tego, nie czytać tych wszystkich rzeczy, bo to mi nie pomagało. Przeciwnie, to szło w drugą stronę. Po pewnym czasie nie zwracałem już na to uwagi - przyznał Reca.
Ostatnio piłkarz ma więcej powodów do satysfakcji. Zresztą nie tylko on zbiera pochwały, również klub, z którego ruszył do Włoch. Wisła Płock niespodziewanie jest w czołówce ekstraklasy, a niedawno była nawet na pierwszym miejscu.
Ucieszyłem się bardzo, bo jestem w stałym kontakcie z teściem i kolegami z drużyny z Płocka, z którymi wcześniej grałem. Naprawdę fajnie, bo na początku, m.in. po zmianie trenera, niemal wszyscy skazywali ich na degradację. Cieszę się, że przyszedł dobry szkoleniowiec (Radosław Sobolewski - red.), zawodnicy mu ufają i to wszystko idzie w dobrym kierunku - podkreślił były piłkarz "Nafciarzy".
Na razie przed Recą dwa mecze reprezentacji Polski, kończące udane dla biało-czerwonych eliminacje Euro 2020.
Sobotnie spotkanie z Izraelem, z uwagi na napiętą sytuację w tym kraju, stało pod znakiem zapytania. W środę okazało się jednak, że biało-czerwoni polecą na spotkanie zaplanowane w Jerozolimie.
Myślę, że każdy z nas o tym rozmawiał. Jesteśmy piłkarzami i jeżeli trzeba jechać, a nie będzie grozić nam żadne niebezpieczeństwo, to oczywiście lecimy. Czy jest sens grania w piłkę w takich okolicznościach? To nie jest moja decyzja. Jeżeli zapadła, że lecimy, to udaję się tam razem z drużyną po to, żeby zwyciężyć - dodał lewy obrońca reprezentacji.
Trzy dni po meczu z Izraelem, na zakończenie eliminacji, biało-czerwoni podejmą w Warszawie Słowenię.
Po ośmiu kolejkach kwalifikacji pewna awansu drużyna Brzęczka prowadzi w tabeli grupy G z dorobkiem 19 punktów, wyprzedzając wicelidera Austrię o trzy. Macedonia Północna, Słowenia oraz Izrael mają po 11 punktów, a Łotwa - żadnego.