Gdy roztańczona drużyna fetowała historyczny awans, Sobolewski na moment się od niej odłączył. Podszedł do Leo Beenhakkera i poinformował go o swoich zamiarach. Wczoraj, już w Belgradzie, selekcjoner tę wiadomość przekazał mediom.
Według ustaleń "Przeglądu Sportowego", "Sobol" już od kilku miesięcy nosił się z zamiarem zakończenia reprezentacyjnej kariery. Czekał na odpowiedni moment i taki właśnie nadszedł. Motywy? Jedni mówią o sprawach osobistych, inni o tym, że prawie 31-letni pomocnik Wisły zdał sobie sprawę, iż więcej w zespole narodowym nie osiągnie. Ci, którzy go znają, skłaniają się ku drugiej wersji.
"Może uznał, że tej reprezentacji nie jest w stanie już pomóc? Dziwna sprawa, przecież akurat ostatnio grał dobrze. Nie mam pojęcia, co kierowało Radkiem. Gdy o tym usłyszałem, byłem mocno zaskoczony" - mówi nam Tomasz Frankowski, były kolega klubowy i reprezentacyjny Sobolewskiego.
Zamurowało nawet najbardziej doświadczonych kadrowiczów. Wszyscy jednak zgodnie podkreślają, że szanują wybór kolegi. "Szkoda, że zrezygnował, mógł przecież grać jeszcze przez jakiś czas. Tu nie ma czego komentować. Podjął taką decyzję i już" - mówi 34-letni Jacek Bąk. Byłem zszokowany.
To była niespodziewana decyzja. Dla polskich kibiców prawdziwy szok. Radosław Sobolewski zrezygnował z gry w reprezentacji Polski. Decyzję podjął jeszcze przed zwycięskim meczem z Belgią. "Jeśli wygramy i awansujemy na Euro, odejdę" - miał zdradzić kolegom w szatni Stadionu Śląskiego. Jak powiedział, tak zrobił.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama