Obaj trenerzy są kandydatami do objęcia funkcji najbliższego współpracownika selekcjonera biało-czerwonych. Jeden z nich w przyszłości miałby zastąpić Beenhakkera. Który? Decyzja może zapaść już w czwartek na spotkaniu Holendra z zarządem Polskiego Związku Piłki Nożnej - pisze "Przegląd Sportowy".
Pojutrze czeka nas niezwykła rozgrywka: Beenhakker kontra niechętni mu, wysoko postawieni działacze polskiej piłki!
Los Bogusława Kaczmarka, Dariusza Dziekanowskiego i Adama Nawałki jest już przesądzony, choć oficjalnie nikt nie chce tego potwierdzić. Dokładnie wczoraj wygasła ważność kontraktów współpracowników Beenhakkera i nikt nie zamierza zaproponować im nowych umów.
Na czwartkowym posiedzeniu zarządu były szkoleniowiec Realu Madryt i reprezentacji Holandii nie zamierza z opuszczoną głową wysłuchiwać tyrad prominentnych związkowych działaczy. Zanosi się na przemowę Holendra podobną do tych, które znamy z konferencji prasowych. Wszystko wskazuje na to, że Leo postara się uzmysłowić zarządowi PZPN, jak poważny kryzys dławi naszą piłkę.
A jest on tak ostry, iż ciężko nawet wskazać jakiegokolwiek młodego trenera, który w tej chwili bez żadnych przeszkód mógłby zostać godnym następcą Beenhakkera. Leo marzył, że kimś takim będzie Jan Urban, ale na to raczej nie ma szans, bo władze Legii nie chcą rozstać się ze swym szkoleniowcem. Trudno sobie też wyobrazić zgodę klubu z Łazienkowskiej, by ich trener łączył dwie ważne funkcje.