Eliminacje do mistrzostw świata zaczęły się dla nas fatalnie. O ile jeszcze sam wynik nie jest jeszcze tragedią (w końcu przed dwoma laty w eliminacjach do Euro zaczęliśmy od porażki z Finlandią), to już styl, jaki zaprezentowali nasi piłkarze, woła o pomstę do nieba.

Reklama

>>>Zobacz gola Michała Żewłakowa

>>>Zobacz bramkę dla Słowenii

Poza Jakubem Błaszczykowskim, który przerasta kolegów z reprezentacji przynajmniej o dwie klasy, ciężko o kimkolwiek powiedzieć coś dobrego. Polacy zaczęli wprawdzie nie najgorzej, ale ich nieudolne próby konstruowania ataków pozycyjnych lepiej przemilczeć.

>>> Tak męczyliśmy się ze Słowenią.

Największe pretensje należy mieć jednak nie do samych piłkarzy, a do Beenhakkera, który na mecz z przeciętną, co by nie mówić, Słowenią wystawił tylko jednego napastnika. Tak, jakby obawiał się, że częściej trzeba się będzie bronić niż atakować. Jego obawom trudno się jednak dziwić. W końcu Holender z dziesięciu ostatnich spotkań wygrał tylko jedno - z Albanią 1:0. Chyba ciężko o bardziej wymowny komentarz.

Polska - Słowenia 1:1 (1:1)

Reklama

Bramki: Michał Żewłakow (17-karny) - Zlatko Dedić (35)

Polska: Łukasz Fabiański - Marcin Wasilewski, Bartosz Bosacki (51. Mariusz Jop), Michał Żewłakow, Marcin Kowalczyk - Jakub Błaszczykowski, Rafał Murawski (46. Tomasz Bandrowski), Mariusz Lewandowski, Roger Guerreiro (73. Marek Saganowski), Jacek Krzynówek - Łukasz Piszczek

Żółte kartki: Jacek Kowalczyk, Marek Saganowski (Polska) - Zlatko Dedić, Robert Koren, Andrej Komac, Misko Brecko (Słowenia)

Sędziował: Kristinn Jakobsson (Islandia)