Po meczu Beenhakker był totalnie załamany. "Tak bardzo zależało mi na wygranej w Bratysławie, a trener jest tak dobry, jak jego ostatni mecz. Co z tego, że na początku roku po dobrym meczu wygraliśmy z Czechami. Niestety, liczy się ostatni mecz, dlatego wszyscy mają w głowach tylko porażkę ze Słowacją, która tak skomplikowała naszą sytuację w grupie" - przyznaje selekcjoner.
>>>"Błąd Boruca? Stało się i tyle..."
Leo chce żeby drużyna jak najszybciej otrząsnęła się z szoku po porażce na Słowacji. Wie jednak, że to niełatwe. "Przez pięć miesięcy będzie nam towarzyszyła atmosfera porażki" - wskazuje termin kolejnego meczu eliminacji do mundialu 2010.
Na koniec Holender odniósł się do wyborów nowego prezesa PZPN. "Liczę, że coś się zmieni w polskiej piłce. Ale z Grzegorzem Latą jest jak z Barackiem Obamą. Na pewno będzie inaczej, ale kto wie, czy to zmiana na lepsze?" - zapytał.
W meczu ze Słowacją Leo Beenhakker postawił na tego, który wydawał się numerem "jeden" - na Artura Boruca. Niestety, nie był to dobry wybór, bo bramkarz Celtiku zawalił ten ważny eliminacyjny mecz. "To moja wina. Wybrałem Artura, a on popełnił błąd. To był też mój błąd, bo to ja na niego postawiłem. Dlatego byłem na siebie wkurzony" - przyznaje Holender.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama