Historia z sierpnia, gdy Artura Boruca wyrzucono z kadry za udział w alkoholowej libacji po meczu z Ukrainą, niczego naszego bramkarza nie nauczyła. Wprost przeciwnie. Ze zdjęć, które publikuje dziś "Fakt", wynika, że Boruc idzie na całość. Biesiaduje przy wciąż napełnianych kuflach, truje się tytoniem z cygar i - otumaniony używkami - oddaje się sprośnym uciechom. Bo jak inaczej można nazwać zabawy, w których języki służą nie tylko do flirtu...
A wszystko w ramach "rehabilitacji", na którą wysłał Boruca do Polski jego trener z Celtic Glasgow. Bramkarz miał wrócić do kraju, by odpoczywać po operacji i zająć się najbliższą rodziną. Tymczasem wygląda na to, że ani nie odpocznie, ani nie poprawi swych rodzinnych relacji.
Reporterzy "Faktu" byli ciekawi, jak skończy się ostatnia biesiada Boruca. Warto było czekać, bo zrobili mu zdjęcia, gdy zasnął. I to na dodatek w kinie, do którego wybrał się z nową sympatią. Bramkarz i jego przyjaciółka, dla której zostawił żonę, wybrali się na horror "Nocny pociąg z mięsem". Tam początkowo Boruc tylko ziewał, ale w końcu sen zmorzył go na dobre.
Artur Boruc miał odpoczywać po kontuzji kolana, ale wybrał taki rodzaj rehabilitacji, który nie poprawia mu ani piłkarskiej kondycji, ani wizerunku. Z "leczenia" nie jest na pewno zadowolona jego żona. Gdy bramkarz pije w knajpach i obściskuje się z blondynkami, ona zajmuje się ich synkiem.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama