Michał Listkiewicz nie obawia się aktu oskarżenia w sprawie korupcji w polskiej piłce. Nie ma się czego bać, bo jak na razie tylko zeznawał. Ale to nie koniec...
>>>Listkiewicz o korupcji nic nie wiedział
Nazwisko byłego prezesa PZPN do tej pory pojawiło się w aktach korupcyjnych przy co najmniej jednej sprawie. Mirosław J. z Zachodniopomorskiego ZPN utrzymuje, że prezes związku obiecywał mu kiedyś ocenianie arbitrów na szczeblu centralnym do końca kariery obserwatora, jeśli podniesie notę jednemu z sędziów trzeciej ligi. Były szef PZPN konsekwentnie zaprzecza.
"Nigdy niczego nie wręczałem ani nie obiecywałem. Sam też nie brałem łapówek. Kilka razy zdarzyło się, że ktoś mi coś sugerował, ale nigdy nikt nie wystąpił z otwartą propozycją korupcyjną. Jak to możliwe, że się nie umoczyłem, skoro przeszedłem wszystkie szczeble sędziowskiej kariery? Zapewniam, że to możliwe. Tak samo jak nie każdy lekarz jest łapówkarzem, są też uczciwi arbitrzy piłkarscy. I uczciwe kluby. Nie wszystkie polskie drużyny są zamieszane w korupcję. Większość jest uczciwa" - przekonywał Listkiewicz.