"Cały czas piętnuje się działaczy z kierownictwa związku, którzy mieli być zamieszani w aferę korupcyjną. Mówi się bardzo dużo o sędziach i trenerach. Mam wrażenie, że cały czas zapominamy o piłkarzach. Przecież to nikt inny tylko oni robili w Koronie zrzutkę na drukowanie meczów. Ich pieniądze były niezbędnym elementem korupcyjnego mechanizmu. Dlatego ich też musi spotkać surowa kara" - mówi nowy prezes PZPN, Grzegorz Lato.
"Należałoby ich zawieszać do czasu dokładnego wyjaśnienia roli w procederze korupcyjnym, ale to moje prywatne zdanie" - zastrzega w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" nowy szef Wydziału Dyscypliny Artur Jędrych.
Akt oskarżenia w sprawie Korony został już upubliczniony. Komentują go prokuratorzy, kibice i dziennikarze. Do tej pory milczał tylko PZPN. Poważne zarzuty zostały postawione m.in. kieleckim piłkarzom, których Korona pozbyła się natychmiast po pierwszych zatrzymaniach ludzi związanych z tym klubem.
>>>Tak kupowała mecze Korona Kielce
Wytknięci palcami zawodnicy bez problemu znaleźli jednak zatrudnienie w innych drużynach, nawet ekstraklasowych. Tak jest w przypadku Hermesa N.S.. który gra w Jagiellonii Białystok oraz Jakuba Z., który jesienią robił furorę w Polonii Bytom. Piłkarzem Arki wciąż pozostaje Krzysztof S., mimo że już od roku zasiada na ławie oskarżonych w procesie w sprawie piłkarskiej korupcji.
To najwyższy czas, żeby PZPN zajął się tymi sprawami, bo przecież nie chodzi już tylko o ludzi, na których ciążą zarzuty, lecz także o takich, których postawiono przed sądem i którzy przyznali się do winy, wyrażając gotowość dobrowolnego poddania się karze. Właśnie w tej ostatniej sytuacji znalazł się wspomniany Jakub Z. z bytomskiej Polonii - pisze "Przegląd Sportowy".
>>>Tak ustawiał mecze trener Dariusz W.
Od czwartku pełnię swoich uprawnień posiada prokurator związkowy Wojciech Petkowicz, ale on dystansuje się od problemu karania konkretnych osób. "Sprawy Arki i Korony przecież od dawna toczą się przed Wydziałem Dyscypliny, dlatego nie ma potrzeby, bym ja w nich interweniował. Teoretycznie może się zdarzyć, że nie zgodzę się z wysokościami wyroków dla poszczególnych osób i wtedy będę mógł wnosić odwołanie. Ale nie uprzedzajmy faktów" - mówi Petkowicz.