Ryszard Krauze pozbył się już (bezpłatnie na rzecz miasta) Parku Rybaka, czyli poprzedniej siedziby Arki ze stadionem, na którym wybudował korty tenisowe. Wycofał się też z finansowania koszykarzy Prokomu Trefl Sopot. Zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa w tzw. aferze gruntowej, które postawiła właścicielowi Prokomu prokuratura oraz kryzys na giełdach zrobiły swoje - czytamy w DZIENNIKU.
Inwestorzy mile widziani
Od początku obecnego sezonu gdyński klub nosi nazwę Polnord Arka. Firma Polnord, przez 30 lat działająca w branży budowlanej, to jeden z największych developerów w kraju. 53 procent udziałów w tej firmie ma jednak Prokom Investment, czyli „okręt flagowy” Ryszarda Krauzego. Jeden z szefów Polnordu, Piotr Wesołowski, do niedawna zasiadał w Radzie Nadzorczej Arki. Jest najbardziej zaufanym człowiekiem właściciela klubu i jego doradcą do spraw piłkarskich.
"Owszem, biorę pod uwagę, że prezes Krauze może się z Arki wycofać. Dlatego odbyłem już kilka rozmów z potencjalnymi udziałowcami. Ideałem byłoby, gdyby Arkę finansowała w przyszłości nie jedna, a kilkadziesiąt firm" - ujawnia Wesołowski.
"W trakcie poprzedniego, drugoligowego sezonu właściciel usunął się w cień, więc od lipca tego roku Arka musi sobie radzić w inny sposób" - dodaje Wesołowski. "Klub podpisał z moją firmą umowę sponsorską na dwa lata. W zamian kasę Arki zasili kwota 4 milionów złotych w dwóch równych ratach. Wraz z panem Romanem Walderem prowadziłem rozmowy z prezydentem Gdyni w sprawie pomocy finansowej dla klubu. Urząd Miasta przeznaczył na ten cel półtora miliona złotych rocznie, deklarując w razie potrzeby samodzielne sfinansowanie budowy nowego stadionu w Redłowie" - wyznaje Wesołowski.
>>>Biznesmeni tracą miliony na polskiej piłce
Dzisiaj 100 procent akcji sportowej spółki Arka Gdynia należy do firmy Prokom Investment, której właścicielem wciąż jest Krauze. Wartość tych akcji wycenia się na 1,65 miliona złotych. "To tylko tak zwana wartość kapitałowa 165 tysięcy akcji, których cena w każdej chwili może się zmienić" - tłumaczy prezes Arki, Krzysztof Sampławski i wyjaśnia: "Z naszych sondaży wcale nie wynika, że Krauze podjął decyzję o wycofaniu się. Może będzie chciał sprzedać tylko część swych akcji. Dzisiaj mamy jednak gwarancję bezpieczeństwa, bo umiejętnie zarządzamy pieniędzmi, które tworzą budżet na obecny sezon. Wcale niemały, bo sięgający 14 milionów złotych, wliczając 6,7 miliona wpływów z Canal+".
Oszczędności
Sampławski, któremu prokuratorzy wrocławscy zarzucają utrudnianie śledztwa w sprawie korupcji w Arce, objął klubowe stery 23 lipca ub.r. Wtedy jeszcze gdynianie wciąż balansowali na krawędzi ekstraklasy i I ligi, ustanawiając za sprawą PZPN trudny do pobicia rekord. Arka - dopiero czwarty zespół poprzedniej II ligi - latem trzykrotnie awansowana była do ekstraklasy i tyleż razy z niej degradowana. Ostatecznie gdyński klub zagrał jednak w najwyższej klasie rozgrywek.
"Sportowo zespół jednak nie osiągnął awansu, więc piłkarzom trzeba było zmniejszyć kontrakty średnio o 12 procent. Ale już taki na przykład Marcin Chmiest, zarabiający prawie 50 tys. zł miesięcznie, odczuł tę obniżkę znacznie boleśniej. Redukcje zarobków pozwoliły nam wzmocnić zespół Żurawiem, Zakrzewskim, Pietroniem i Trytką. Za tę czwórkę zapłaciliśmy łącznie raptem 50 tysięcy złotych. W zimowym oknie transferowym też nie przewidujemy kosztownych wzmocnień, bo nas na nie nie stać. Zespół w obecnym składzie ma zająć miejsce w przedziale od 7. do 10. i absolutnie stać go na to. Trener Michniewicz ma komfort pracy..."
Poprzednikiem Sampławskiego na stanowisku prezesa był Roman Walder - znany na Wybrzeżu dealer Toyoty. Reprezentowana przez niego firma do dziś finansowo wspiera Arkę. "Zrezygnowałem z prezesury w klubie, bo wkrótce otwieramy dwa koleje salony Toyoty i pracy mam mnóstwo" - mówi Waldner i dodaje: "Nie wykluczam, że wkrótce moi szefowie mogą znacznie śmielej sięgnąć do portfeli i zacząć poważnie wspierać Arkę".
Stadion nadzieją
Nadzieją Arki na lepszą przyszłość jest jednak przede wszystkim budowa nowego stadionu w Redłowie. Obiekt ma zostać ukończony w połowie 2011 roku, ale nikt nie wie, kiedy rozpocznie się budowa. "Mamy nadzieję, że nastąpi to jeszcze w tym roku" - mówi prezes Sampławski i z optymizmem dodaje: "Na nowym stadionie zagra już nowa, silna Arka. Pełne trybuny kibiców wzbudzą zainteresowanie sponsorów i maszynka do zarabiania pieniędzy dla klubu sama się uruchomi".
Czy Ryszard Krauze dlatego nie sprzedał jeszcze akcji Arki, bo też na to liczy? - pyta DZIENNIK.