Lech zrobił wszystko, by przygotować na starcie z Udinese świetną formę. Najpierw na wysokości zadania stanęli działacze, którzy konsekwentnie odrzucali wszelkie oferty transferowe dla Semira Stilicia, Rafała Murawskiego czy Roberta Lewandowskiego. "Nikomu nie oddamy żadnego piłkarza, który jest potrzebny drużynie" - powtarzali prezesi i dotrzymali słowa. Na dodatek wzmocnili kadrę utalentowanymi bałkańskimi piłkarzami, którzy zwiększają rywalizację o miejsce w składzie oraz są cennym zabezpieczeniem na wypadek plagi kontuzji lub kartek.

Reklama

Swoją robotę solidnie wykonywał również trener Franciszek Smuda, który najpierw zabrał piłkarzy w zasypane śniegiem polskie góry, gdzie pracowali nad przygotowaniem wytrzymałościowym, a potem łapali świeżość nad Morzem Śródziemnym. Lech przygotował się na ciężką bitwę, a jego dodatkowym atutem jest fakt, że przez ostatnie dwa miesiące myślał w zasadzie wyłącznie o tym rywalu - pisze DZIENNIK.

>>>Smuda: Nie mamy nic do stracenia

"Dla Udinese to jeden mecz z wielu, nawet specjalnie niezauważony w Italii. A na Lecha liczy cała Polska" - ocenia różnicę w podejściu obu drużyn do dzisiejszego meczu Zbigniew Boniek.

Innym atutem Lecha jest atak zimy. Włosi nie specjalnie są przygotowani do grania w takiej aurze i temperaturze, więc jeżeli Lech zdoła ich mocno nacisnąć od pierwszych minut - a taki jest plan - może to przynieść wymierne korzyści.

"Nigdy nie grałem przeciwko Włochom, dlatego będzie to dla mnie nowość" - przyznaje kapitan Kolejorza Rafał Murawski. "Z tego powodu nie wiem tak naprawdę, czego się spodziewać. Mróz? Wolę zdecydowanie, jak jest ciepło. Do wszystkich warunków można się jednak przygotować i dostosować. Na pewno ujemna temperatura będzie bardziej przeszkadzać rywalowi. Mam jednak nadzieję, że na boisku będzie na tyle ciekawie, że kibice na trybunach dzięki temu rozgrzeją się odpowiednio" - dodał reprezentant Polski.

Udinese było w kryzysie, ale już nie jest. Nie przegrało trzech ostatnich meczów w Serie A, zdobyło w nich siedem punktów. Istotna jest jednak również inna statystyka - zespół trenera Pasqualego Marino z siedmiu ostatnich wyjazdowych meczów tylko jeden zremisował i aż sześć przegrał. Seria A gra na okrągło, lecz ostatni raz Udinese z wyjazdowego zwycięstwa cieszyło się w październiku. Marino przyznaje, że jego zespół jest przemęczony i nawet na Bułgarskiej chce postawić na kilku rezerwowych, co może sugerować, że jednak trochę lekceważy czekającą go konfrontację.

Reklama

"Rywala można oglądać czasami dwa miesiące dzień po dniu i rozpracować go bardzo dokładnie z detalami. Potem jednak wychodzi się na mecz i w jednej sekundzie wszystko może się zmienić" - powiedział o Włochach Smuda. "Dlatego mogę powiedzieć tylko, że zrobiliśmy, co było możliwe, żeby dobrze przygotować się do tego dwumeczu. Wszyscy opowiadali, jaki to szczęśliwy los wyciągnęliśmy. A teraz już zmieniają zdanie i mówią, że Udinese to zespół, którego trzeba się bać. Wygrali przecież w lidze z silnymi zespołami" - mówił wczoraj na konferencji trener Lecha.

>>>Boniek radzi Lechowi: Na nich panowie!

Mimo wszystkich zastrzeżeń i tak włoski zespół jest faworytem do awansu. Zespół z ligi mistrzów świata to gwarancja solidności wciąż niedostępnej dla klubów z polskiej ekstraklasy. Niedawno Udinese pokonało walczący o mistrzostwo Włoch Juventus Turyn. Poza tym w fazie grupowej Pucharu UEFA rywal Lecha wygrał aż trzy mecze. Drużyna, która pokonała w Moskwie Spartaka (2:1), na pewno jest w stanie powtórzyć ten wyczyn w Poznaniu. Tym bardziej że Polacy rzadko potrafią skutecznie stawić czoła europejskim firmom o tej porze roku. Jeżeli ktoś potrafi przełamać tę niemoc, to właśnie charyzmatyczny Smuda, który świetnie zdaje sobie sprawę, że dla niego to może nawet najważniejsza trenerska szansa. Jeżeli wyeliminuje Udinese, będzie okrzyknięty wielkim bohaterem nie tylko Poznania, ale całej Polski. I z miejsca stanie się najpoważniejszym kandydatem na kolejnego selekcjonera kadry narodowej.

Włosi przylecieli do Poznania wczoraj tuż przed 13. Trener Pasquale Marino zabrał ze sobą 20 zawodników. W kadrze zabrakło miejsca dla kontuzjowanych Damiano Ferronettiego, Fernando Tissonego, Antonio Floresa i Aleksandara Lukovicia. Goście nie ukrywali, że o Lechu w zasadzie nic nie wiedzą. Ale mimo to wszyscy w ekipie są przekonani, że Udinese nie będzie mieć większych problemów z awansem do kolejnej rundy. Ta niewiedza może ich drogo kosztować.

Przecież piłkarze Lecha ze Stiliciem na czele walczą o nowe lukratywne kontrakty. Bo pokonanie Włochów to gwarancja, że zainteresują się nimi renomowane zachodnie kluby. Ale Lech wcale nie chce wyprzedaży, bo przecież na Bułgarskiej wreszcie mogą się zrealizować sny o potędze. Pokonanie Udinese będzie istotnym krokiem w tym kierunku.

Tak czy inaczej na dzisiejszy mecz wybierają się bowiem przedstawiciele najlepszych klubów kontynentu. Zapowiedzieli się skauci takich klubów, jak: Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Hamburg SV, Hannover, Wolfsburg, Schalke, Hertha Berlin, Stuttgart, Chelsea Londyn, Manchester City, Ajax Amsterdam, Zenit St. Petersburg czy Anderlecht Bruksela. Można więc powiedzieć: "Lechu, wygraj ten mecz. Europa patrzy!".