Piłkarska reprezentacja Polski przegrała z Czechami 0:2 w Pradze w meczu eliminacji mistrzostw świata i nie zdoła awansować do przyszłorocznego mundialu. Trener Stefan Majewski ocenił, że przy obu bramkach dla gospodarzy blok obronny "przysnął".

Reklama

>>> Czytaj więcej o porażce z Czechami

"Zespół czeski miał przewagę, ale nie potrafił w pierwszej połowie strzelić bramki. W drugiej nasz blok obronny przysnął i rywale wykorzystali sytuację. Po objęciu prowadzenia zaczęli grać spokojniej i drugi gol wydawał się kwestią czasu. Mieliśmy dwie dobre sytuacje, ale okazało się, że Czesi grają w lepszych klubach i swoje okazje potrafili wykorzystać. Nie musieliśmy jednak przegrać tego meczu" - powiedział selekcjoner.

"Od razu podkreślę, że Piotrek Polczak nie zawalił dwóch bramek, choć był dwa razy przy zawodniku, który strzelał. Błąd taktyczny popełniany był wcześniej przez całą linię obronną. Później wyraźnie nie wykonywaliśmy założeń taktycznych - nie mieliśmy zostawiać wolnego miejsca, za wysoko atakowaliśmy" - dodał.

Selekcjoner zapewnił, że na bazie tych zawodników można budować zespół na przyszłość. "Kilku piłkarzy zagrało bardzo dobre spotkanie. W sporcie tak bywa - ten lepszy ma prawo wygrywać" - ocenił. Trener wyróżnił Wojciecha Kowalewskiego, a piłkarzy z pola nie chciał oceniać. Bronił jednak postawy Macieja Iwańskiego, który jego zdaniem, nie odstawał od pozostałych piłkarzy. "Zrobimy dokładną analizę i okaże się kto zagra w następnym spotkaniu".

"Jeśli ograniczymy ilość błędów w defensywie jesteśmy w stanie zagrać ze Słowacją dobry mecz" - dodał szkoleniowiec.