Lech Poznań - KGHM Zagłębie Lubin 0:1 (0:0)

Bramki: 0:1 Mateusz Bartczak (74).

Żółta kartka - Lech Poznań: Ivan Djurdjević, Bartosz Bosacki, Marcin Kikut.

Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów 22 000.

Reklama

Lech Poznań: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Ivan Djurdjević, Seweryn Gancarczyk - Semir Stilić, Dimitrije Injac, Siergiej Kriwiec (78. Jacek Kiełb), Kamil Drygas (63. Joel Tshibamba), Sławomir Peszko - Artjoms Rudnevs.

Reklama

KGHM Zagłębie Lubin: Bojan Isailović - Bartosz Rymaniak, Michał Stasiak, Csaba Horvath (29. Sergio Mauricio Reina Piedrahita), Przemysław Kocot - Szymon Pawłowski, Damian Dąbrowski, Dawid Plizga, Mateusz Bartczak, Wojciech Kędziora - Mouhamadou Traore (90+3. Arkadiusz Woźniak).

Zwycięstwo Zagłębia choć nieoczekiwane, było jak najbardziej zasłużone. "Miedziowi" mogli wygrać znaczniej wyżej, w drugiej połowie poprzeczka i dwukrotnie słupek ratowały gospodarzy od utraty bramki. Zwycięski gol Mateusza Bartczaka zdobyty z ponad 25 metrów był ozdobą spotkania.

Reklama

Lech po raz kolejny w tym sezonie przekonał się o słuszności piłkarskiego powiedzenia, że niewykorzystane sytuacje mszczą się. W pierwszej połowie miał kilka wybornych sytuacji, ale skuteczność Kolejorza pozostawiała wiele do życzenia. Już w pierwszej akcji Artjoms Rudnevs był bliski pokonania Bojana Isailovicia. Łotysz jednak nieczysto trafił w piłkę i goście mogli odetchnąć. Motorem napędowym poczynań Lecha był Sławomir Peszko, od którego rozpoczynało się większość akcji. Gospodarze grali z rozmachem, łatwo spychając rywali do defensywy.

W 16. minucie powinno być 1:0 dla gospodarzy, kapitalną asystą popisał się Stilić, ale Rudnevs mając przed sobą tylko bramkarza, podał mu praktycznie piłkę do rąk. W 25. minucie jeszcze lepszej szansy nie wykorzystał Stilić, który przez nikogo niepilnowany stanął oko w oko z Isailoviciem. Gracz Kolejorza mógł jeszcze zapytać się, w który róg ma strzelić, ale ostatecznie fatalnie spudłował.



Goście atakowali sporadycznie i bez większego pomysłu. Nieliczne dośrodkowania w pole karne nie sprawiały większych kłopotów defensywie Lecha.

Jeszcze na początku drugiej połowy Lech wciąż posiadał przewagę. W 57. minucie po akcji Rudnevsa, Kriwiec z ośmiu metrów huknął wysoko nad poprzeczką.

Lubinianie tymczasem coraz częściej zaczęli gościć na połowie Lecha. Po dośrodkowaniu Bartosza Rymaniaka piłka o mały włos, a wpadłaby do siatki. To było ostrzeżenie dla gospodarzy, które najwyraźniej zostało zlekceważone. W kolejnej akcji Jasmin Burić końcami palców obronił strzał Szymona Pawłowskiego, a po chwili Rymaniak uderzył w poprzeczkę.

Losy spotkania rozstrzygnęły się w 74. minucie - fantastyczny strzał z ponad 25 metrów oddał Bartczak, a zbyt mocno wysunięty Burić nie miał szans na skuteczną interwencją. Podopieczni Marka Bajora mogli wygrać znacznie wyżej, po strzałach Dawida Plizgy i Pawłowskiego słupek ratował Buricia.