Jeśli prezydent i radni przyjmą naszą prośbę ze zrozumieniem i wyrażą zgodę na wsparcie finansowe klubu, to jest szansa, że znajdziemy się w innej epoce i kwestia zewnętrznego zadłużenia zniknie – powiedział prezes Ruchu Dariusz Smagorowicz.

Reklama

Prezes jest udziałowcem „Niebieskich”, podobnie jak samorząd miejski. Jeżeli podczas zaplanowanej na 31 marca sesji radni nie zgodzą się na prośbę klubu, licencja dla 14-krotnego mistrza Polski będzie zagrożona, a w konsekwencji może mu grozić upadłość.

Chorzowianie „przeinwestowali” po wywalczeniu wicemistrzostwa w 2012 roku. Rozeszły się nam wtedy przychody z kosztami – przyznał prezes.

Potem klub korzystał z usług firmy zapewniającej płynność finansową a konto przyszłych wpływów m.in. ze sprzedaży praw telewizyjnych. Nie wszystkie te pożyczki zostały w całości spłacone, a niedawno kontrahent, po zmianach właścicielskich, postanowił zakończyć współpracę i zażądał natychmiastowego uregulowania zobowiązań.

Umowa dotycząca porozumienia w tej kwestii jest wynegocjowana, bliska podpisania, jednak, aby weszła w życie i nastąpiło oddłużenie, konieczna jest pomoc rady i prezydenta Chorzowa– zaznaczył Smagorowicz.

Jak podkreślił, klub kontrolowany nie tylko przez PZPN, ale i UEFA, w ostatnich latach mocno ograniczył koszty i wydatki. Nie będzie miał kłopotów z wykazaniem braku zaległości wobec podmiotów związanych z PZPN (piłkarze, trenerzy, pracownicy, kluby), natomiast ma problem z tzw. przyszłą informacją finansową, też istotną w procesie licencyjnym.

Zmieniliśmy strategię, stawiamy na młodych zawodników, dostajemy dla nich oferty transferowe, także z zagranicy. Nasza spółka jest rentowna, udało się nam wypracować za pół roku zysk operacyjny. Jeżeli umowa zostałaby wdrożona, nie mielibyśmy zewnętrznego zadłużenia - dodał prezes.

Reklama

Nie chciał ujawnić kwoty, o jaką chodzi we wniosku do radnych, przyznał, że nie istnieje „plan B”, na wypadek braku zgody samorządu.

Jestem optymistą, wierzę w decyzję dobrą dla Ruchu – zaznaczył.

Przedstawił jednocześnie nowy projekt związany ze stadionem.

Smagorowicz jest od dawna zwolennikiem gry „Niebieskich” na położonym również w Chorzowie Stadionie Śląskim o pojemności 55 tysięcy, który jest modernizowany od lat i ma być gotowy w 2017 roku.

Obecnie użytkowana przez Ruch arena przy ul. Cichej ma 80 lat i może pomieścić 10 tysięcy kibiców.

Sympatycy "Niebiskich" mają obawy związane z przeprowadzką na większy obiekt i chcą nowego klubowego stadionu, który w tym roku ma wejść w fazę projektową.

Chcemy grać na Śląskim, a stadion przy ul. Cichej byłby ośrodkiem szkolno-treningowym dla naszej akademii. Będę apelował do kibiców, by dali nam szansę na sprawdzenie przez dwa lata, czy nasz projekt jest dobry. W tym czasie mogłaby trwać budowa miejskiego stadionu – wyjaśnił prezes.

Jego zdaniem, jeśli piłkarze będą grali gdzie indziej, inwestycja będzie tańsza i szybsza w realizacji.

Proszę kibiców o zapewnienie frekwencji na Stadionie Śląskim na poziomie ośmiu tysięcy. Przyciągnięciem dodatkowych widzów zajmie się klub. Jeśli ten pomysł się nie uda, będziemy jednak mieli gdzie wracać – dodał Dariusz Smagorowicz.

Prezydent Chorzowa Andrzej Kotala przypomniał, że podczas kampanii wyborczej obiecał budowę stadionu.

Nie stać nas na jednoczesne ratowanie klubu i budowę. Wielokrotnie powtarzałem, że miasto nie udźwignie podwójnego obciążenia. Teraz ja i wszyscy radni zostaliśmy postawieni przed wyborem: spełniać obietnicę wyborczą lub ratować finansowo klub - oświadczył.

Podczas spotkania z Kotalą kibice opowiedzieli się za wsparciem miasta dla Ruchu w wysokości 18 mln zł, kosztem opóźnienia rozpoczęcia budowy stadionu.