Na Łazienkowskiej Legia prowadziła z Wisłą do 79. minuty 2:0 po golach Portugalczyka Cafu oraz Michała Kucharczyka. Przy pierwszym z tych trafień niemiecki bramkarz gości Thomas Daehne tak wybijał piłkę, że odbiła się ona od Cafu i wpadła do siatki.

Reklama

Piłkarze z Płocka zdołali jednak doprowadzić do wyrównania, strzelając dwa gole między 79. i 83. minutą. Najpierw głową skutecznie uderzył Alan Uryga (czwarty gol od początku kwietnia, wcześniej nie miał żadnego trafienia w ekstraklasie), a niedługo potem efektownym strzałem wyrównał Kamil Biliński.

Wydawało się, że końcówka meczu będzie należeć do coraz lepiej grających gości. Na dodatek w 81. minucie drugą żółtą kartkę zobaczył brazylijski obrońca Mauricio i Legia musiała kończyć w dziesiątkę.

Mimo osłabienia mistrzowie Polski zdołali jednak zwyciężyć. W 86. minucie piłkę niedaleko pola karnego gości stracił były zawodnik Legii Dominik Furman. Po chwili Sebastian Szymański trafił w słupek, ale piłka odbiła się od Cafu i wleciała do bramki.

"Nigdy nie brałem udziału w meczu, ani jako piłkarz, ani jako trener, kiedy moja drużyna strzeliła pięć goli i przegrała 2:3. Legia zdobyła bramki po naszych ewidentnych błędach. Uważam natomiast, że przy golu Michała Kucharczyka był minimalny spalony" - przyznał trener Wisły Jerzy Brzęczek.

Reklama

Dzięki zwycięstwu Legia ma 64 punkty. O trzy wyprzedza nowego wicelidera Jagiellonię – drużyna z Białegostoku w szlagierze kolejki pokonała w Poznaniu Lecha 2:0. Gole dla gości strzelili Irlandczyk Cillian Sheridan oraz Bartosz Kwiecień. "Kolejorz" pozostał z dorobkiem 59 punktów i już bardzo małymi szansami wywalczenia tytułu.

Poznaniacy byli najlepsi w sezonie zasadniczym, ale od czasu podziału tabeli na dwie grupy notują słabe wyniki. W pięciu meczach zdobyli tylko cztery punkty. Aż trudno uwierzyć, że w tym czasie przegrali wszystkie trzy spotkania na swoim stadionie - 0:1 z Koroną Kielce, 2:4 z Górnikiem Zabrze i teraz z Jagiellonią. A przecież do niedawna słynęli z tego, że u siebie z reguły odnosili zwycięstwa.

W pozostałych meczach grupy mistrzowskiej Górnik zremisował z Koroną 2:2, a Wisła Kraków pokonała Zagłębie Lubin 3:0. Pod Wawelem dwie bramki zdobył Rafał Boguski, a jedną Hiszpan Carlitos, który z 24 golami umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców ekstraklasy.

Wiadomo już na pewno, że czwarta lokata w ekstraklasie zapewni udział w eliminacjach Ligi Europejskiej. Obecnie zajmują ją Górnik (57 pkt), który o trzy punkty wyprzedza obie Wisły - z Płocka i Krakowa.

Dzień wcześniej rywalizowały drużyny z tzw. grupy spadkowej. Piłkarze Bruk-Betu Termaliki Nieciecza zremisowali u siebie z Sandecją Nowy Sącz 1:1 i oba zespoły wciąż zajmują odpowiednio przedostatnie i ostatnie miejsce w tabeli. Bardzo blisko utrzymania jest natomiast Lechia Gdańsk, który wygrała w Gliwicach z Piastem 2:0.

Na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu Lechia ma 37 punktów, Piast 34, Bruk-Bet Termalica 33, a beniaminek z Nowego Sącza 32.

W pozostałych spotkaniach drużyn z dolnej połowy tabeli gospodarze wygrali po 2:0. Arka Gdynia pokonała Cracovię, a Śląsk okazał się lepszy od Pogoni Szczecin, która od 13. minuty grała w osłabieniu po czerwonej kartce dla bramkarza Łukasza Budziłka. Wszystkie te drużyny mają już zapewnione pozostanie w ekstraklasie.