Zaległy mecz 19. kolejki: Wisła Płock - Warta Poznań 1:0 (0:0).
Bramki: 1:0 Mateusz Szwoch (54).
Żółta kartka - Wisła Płock: Mateusz Szwoch. Warta Poznań: Niilo Maenpaa, Miguel Luis, Kajetan Szmyt. Czerwona kartka za drugą żółtą - Warta Poznań: Niilo Maenpaa (61).
Sędzia: Karol Arys (Szczecin). Widzów: 3 111.
Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Kristian Vallo, Jakub Rzeźniczak, Adam Chrzanowski, Steve Kapuadi - Dominik Furman, Filip Lesniak, Aleksander Pawlak (69. Igor Drapiński), Mateusz Szwoch (84. Damian Warchoł), Rafał Wolski (77. Marko Kolar) - Bartosz Śpiączka (77. Łukasz Sekulski).
Warta Poznań: Adrian Lis - Dimitris Stavropoulos, Dawid Szymonowicz, Robert Ivanov - Jan Grzesik, Niilo Maenpaa, Miguel Luis (72. Stefan Savic), Konrad Matuszewski (66. Jakub Kiełb) - Maciej Żurawski (66. Kajetan Szmyt), Adam Zrelak (77. Enis Destan), Miłosz Szczepański (66. Michał Kopczyński).
W tym sezonie Wisła była liderem tabeli przez osiem kolejek, a po nieudanym początku roku i pięciu przegranych meczach, spadła z szóstego na 12. miejsce i miała już tylko pięć punktów przewagi nad strefą spadkową.
Warta nie miała najlepszego początku
W zupełnie innej sytuacji jest Warta, która nie miała najlepszego początku, m.in. w 2. kolejce uległa Wiśle 0:4, przed meczem w Płocku zajmowała siódmą pozycję w tabeli, a do miejsca na podium traciła 6 pkt.
Mecz od 1. minuty przebiegał w bardzo szybkim tempie, golkiperzy mieli sporo roboty, brakowało jednak trudnych, celnych strzałów w światło bramki. Po kwadransie gry można było ocenić, że mecz jest wyrównany, ze wskazaniem na Wartę, która częściej atakowała i uderzała na bramkę, ale Wisła skutecznie się broniła.
Drugi kwadrans rozpoczął się od strzału Macieja Żurawskiego, który w 16. min znalazł się w doskonałej sytuacji. Dostał piłkę na nogę, ale uderzył bardzo niecelnie. W 24. min świetnym strzałem głową popisał się Rafał Wolski, ale piłkę niemal z linii pola karnego wybił Robert Ivanov.
Goście zyskiwali coraz większą przewagę, nie pozwalali na skonstruowanie akcji pod bramką Adriana Lisa, sami opanowali pole karne, spychając piłkarzy gospodarzy w środek pola.
Jednak od czasu do czasu drużynie Wisły udawało się przedostać na połowę Warty. W 37. min z kontrą ruszył Wolski, podał do Bartosza Śpiączki, ale napastnik Wisły strzelił wysoko nad poprzeczką.
Za to blisko otwarcia wyniku byli goście w 39. min. Po dośrodkowaniu piłka trafiła do Miłosza Szczepańskiego, który z metra nie trafił do siatki, choć przyznać trzeba, że od straty gola uratował płocką drużynę Krzysztof Kamiński. Chwilę później golkiper Wisły nie pozwolił, by do siatki trafił Żurawski.
W 43. min o swoją pierwszą w tym sezonie bramkę walczył Dominik Furman, ale Lis nie dopuścił, by piłka znalazła się w siatce.
Na przerwę drużyny schodziły z zerowym dorobkiem.
Na początku drugiej połowy zrobiło się trochę zamieszania. Sędzia pozwolił na zbyt wiele, zawodnicy zaczęli faulować. W 54. min Furman zabrał na płockiej stronie boiska piłkę Konradowi Matuszewskiemu i dostrzegł wybiegającego na czystą pozycję Mateusza Szwocha. Podał, a płocki zawodnik poczekał aż z bramki wyjdzie Lis i posłał ją tuż obok niego. Wisła prowadziła 1:0.
W 61. min Nillo Maenpaa z Warty musiał opuścić murawę. W niewielkim w odstępie czasu – trzech minut - dostał dwie żółte kartki, a za chwilę czerwoną.
W 64. min Wisła miała szansę na podwyższenie wyniku. Celnie głową strzelał Wolski, ale w ostatniej chwili wybił futbolówkę zawodnik drużyny gości. Wisła wyraźnie przejęła na siebie rolę zespołu atakującego.
Niecodzienna sytuacja Kamińskiego
Niecodzienna sytuacja przydarzyła się w 76 min. Kamiński wybijał piłkę od bramki, ale zrobił to tak niefortunnie, że futbolówka spadła pod nogi Roberta Ivanova. Ten od razu strzelił w kierunku bramki, w której nie było płockiego golkipera, ale trafił tylko w poprzeczkę.
Następną sytuację do zdobycia wyrównującego gola miał w 81. min Stefan Savic. Posłał piłkę po ziemi, ale Kamiński nie pozwolił, by futbolówka wpadła do siatki. Jeszcze w 90. min goście mogli wyrównać, wyszedł z piłką Savic, nie mógł jej opanować na płockim polu karnym, zostawił ją Jakubowi Kiełbowi, który mocno przestrzelił.
W doliczonym czasie gry płocczanie ruszyli z kontrą, wydawało się, że wreszcie trafi do bramki rywali Furman, ale ten podał na lewą stronę, gdzie Kristian Vallo nie poradził sobie z opanowaniem piłki.
Wisła utrzymała korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego i po pięciu tegorocznych porażkach zdobyła pierwszy w tym roku komplet punktów.