Pełnienie obowiązków prezesa powierzono członkowi rady nadzorczej Robertowi Żyśko.

Taką decyzję na specjalnej konferencji prasowej przekazali główny udziałowiec Motoru Zbigniew Jakubas oraz przewodnicząca rady nadzorczej Izabella Bobrzyk, po konflikcie w klubie, którego apogeum miało miejsce po niedzielnym meczu Motoru z Jastrzębiem, kiedy trener Feio uderzył prezesa Tomczyka plastikowym pojemnikiem na dokumenty rozbijając mu łuk brwiowy, co wymagało wizyty w szpitalu i zakładania szwów.

Reklama

Z Częstochowy do Lublina

Tomczyk i Feio trafili do Motoru w drugiej połowie września, kiedy drużyna po jedenastu kolejkach zamykała drugoligową tabelę z siedmiopunktowym dorobkiem. Od tego czasu w dziesięciu dalszych meczach lubelska drużyna zdobyła 21 punktów przesuwając się na ósme miejsce z sześciopunktową stratą do lokaty premiowanej barażami o pierwszoligowy awans. Po ponad 40 latach Motor, po raz trzeci w historii klubu awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski, gdzie musiał uznać wyższość lidera ekstraklasy Rakowa Częstochowa, wcześniej wygrywając m.in. z Zagłębiem Lubin i Wisłą Kraków.

Reklama

Wiele wskazywało na to, że ten duet znający się z wcześniejszej wspólnej pracy w Rakowie Częstochowa doprowadzi do oczekiwanych w Lublinie sukcesów. Od kilku jednak tygodni wypowiedzi portugalskiego szkoleniowca zarówno na konferencjach prasowych, jak i w mediach społecznościowych sygnalizowały znamiona konfliktu między prezesem i trenerem, czego efektem było niedzielne zdarzenie szeroko opisywane przez media nie tylko lokalne.

Feio przeprosił za swoje zachowanie

Podczas wtorkowej konferencji Goncalo Feio wyraził "głębokie ubolewanie", że klub, jego właściciel i wszyscy musieli się zmierzyć z falą krytyki po niedzielnym wydarzeniu. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla mojego zachowania, które było naganne. Przepraszam, a przede mną daleka droga, by odzyskać wasze zaufanie. Dziękuję za drugą szansę, którą dał mi właściciel - powiedział Feio, zaznaczając, że potępia każdą formę przemocy.

Zdecydował mój pragmatyzm, bo od 2019 roku w sam klub zainwestowałem prawie 12 milionów, a dodatkowe 25 w boiska Lubelskiej Akademii Futbolu. Wykładam tu moje pieniądze i serce. Postawiłem na młody sztab szkoleniowy, a trener Feio pokazał, że jest tytanem pracy, a ta konfliktowa sytuacja wynikała z przemęczenia, ambicji i stresu. To jest trzeci trener, od czasu kiedy mam tu głos decydujący i powiedziałem sobie, że dokąd będzie on, to będę ja, bo emocjonalnie wiedziałem, że z tym człowiekiem możemy zajść daleko - uzasadniał wtorkowe decyzje główny udziałowiec Motoru Lublin, miliarder Zbigniew Jakubas, podkreślając jednocześnie zasługi prezesa Tomczyka w jego dotychczasowej działalności.

Reklama

W najbliższą sobotę, Motor Lublin w ligowym spotkaniu zmierzy się z wiceliderem 2. ligi, rewelacyjnym półfinalistą Pucharu Polski KKS 1925 w Kaliszu.

Autor: Andrzej Szwabe