Miedź Legnica – Widzew Łódź 0:1 (0:0).
Bramka: 0:1 Dominik Kun (87).
Żółta kartka – Miedź Legnica: Jurich Carolina; Widzew Łódź: Mateusz Żyro.
Sędzia: Grzegorz Kawałko (Olsztyn). Widzów: 4 407.
Miedź Legnica:Mateusz Abramowicz – Levent Gulen, Nemanja Mijuskovic, Andrzej Niewulis, Jurich Carolina – Dawid Drachal (63. Michael Kostka), Damian Tront (90. Olaf Kobacki), Chuca (63. Kamil Drygas), Maxime Dominquez, Dimityr Wełkowski (75. Luciano Narsingh) – Angelo Henriquez (90. Koldo Obieta).
Widzew Łódź:Henrich Ravas - Patryk Stępiński (90+2. Bożidar Czorbadżijski), Serafin Szota, Mateusz Żyro – Paweł Zieliński, Marek Hanousek, Juljan Shehu (78. Dominik Kun), Mato Milos (86. Łukasz Zjawiński) - Ernest Terpiłowski, Jordi Sanchez (78. Kristoffer Hansen), Bartłomiej Pawłowski (86. Martin Kreuzriegler).
dwa zespoły które nie wygrały od dziewięciu kolejek
W Legnicy spotkały się zespoły, które solidarnie nie wygrały od dziewięciu kolejek. Dla Miedzi oznaczało to spadek do pierwszej ligi, a Widzew z trzeciego miejsca po rundzie jesiennej zsunął się w ligowej tabeli na 11. z zaledwie sześcioma punktami przewagi nad strefą spadkową.
Lepiej w mecz weszli gospodarze i pierwsi zagrozili bramce rywali. Dimityr Wełkowski ni to dośrodkował, ni to strzelał z rzutu wolnego i Henrich Ravas musiał ratować swój zespół. Do odbitej piłki dopadł Angelo Henriquez, ale ta po jego uderzeniu głową wylądowała na słupku. Bliżej strzelenia gola w pierwszej połowie gospodarze już nie byli.
Po kwadransie inicjatywę zaczął przejmować Widzew. Łodzianie byli częściej przy piłce, dłużej gościli na połowie rywali, ale grali niedokładnie i nie potrafili poważniej zagrozić bramce Mateusza Abramowicza. Golem dla gości poważniej zapachniało dopiero po pół godzinie. Bartłomiej Pawłowski przymierzył z rzutu wolnego, ale trafił w poprzeczkę. Odbita piłka trafiła na głowę Mateusza Żyro, lecz ten nie trafił do pustej bramki.
Chwilę później bardzo aktywny Pawłowski zdecydował się na akcję indywidualną. Zawodnik Widzewa zrobił niemal wszystko perfekcyjnie poza strzałem i piłka poszybowała nad bramką. Na tym emocje w pierwszej połowie się skończyły.
Po przerwie zawodnicy obu zespołów wyraźnie się ożywili i na boisku zrobiło się ciekawiej. Pierwsza do ataku ruszyła Miedź i kilka razy mocno zakotłowało się w polu karnym gości. W odpowiedzi lewym skrzydłem przedarł się Pawłowski, dograł do Pawła Zielińskiego, który uderzył płasko, ale Abramowicz zdołał sparować piłkę. Kilka chwil później gospodarze wypracowali okazję Widzewowi, ale będąc pięć metrów przed bramką Jordi Sanchez nie sięgnął piłki.
Patryk Stępiński z Interwencją meczu
Interwencję meczu zaliczył jednak nie żaden z bramkarzy, ale Patryk Stępiński. Henriquez ładnie uderzył z rzutu wolnego z około 20 metrów, ale piłkę zmierzająca do siatki zatrzymał na linii bramkowej obrońca Widzewa. Na dobitkę szanse miał jeszcze Kamil Drygas i trafił z kilku metrów w poprzeczkę.
Miedź nacierała, była groźniejsza, ale gola tuż przed końcem spotkania zdobyli goście. Patryk Kun przyjął piłkę w środkowej strefie i popędził na bramkę rywali. Zawodnicy gospodarzy jakby nie wiedzieli, który ma zaatakować pomocnika gości, a ten wpadł w pole karne, uderzył pod poprzeczkę i Abramowicz był bez szans.
Po stracie gola podopieczni trenera Grzegorza Mokrego rzucili się jeszcze do ataku i zepchnęli rywali w ich pole karne. Widzew mądrze się jednak bronił i groźnie kontratakował, ale kibice goli więcej nie zobaczyli. Przyjezdni zwyciężyli i po końcowym gwizdku mogli się cieszyć nie tylko z przełamania serii meczów bez zwycięstwa, ale przede wszystkim z zapewnienia sobie utrzymania w ekstraklasie.