Lech w minioną niedzielę pokonał na własnym stadionie Śląska Wrocław. Dla podopiecznych Nielsa Frederiksena było to piąte z rzędu zwycięstwo w Ekstraklasie.

Reklama

Hebel autorem gola na wagę awansu

Dlatego "Kolejorz" pojechał do Rzeszowa w roli murowanego kandydata do awansu. Duński szkoleniowiec dokonał kilku korekt w podstawowym składzie swojej drużyny. Na ławce rezerwowych mecz zaczęli między innymi Radosław Murawski i Alfonso Sousa. Jednak tym nie można usprawiedliwiać porażki z drużyną, która gra na trzecim szczeblu rozgrywkowym.

Gospodarze gola strzelili w 16. minucie meczu. Maksymilian Hebel mocnym uderzeniem pod poprzeczkę wykończył szybką akcję swojego zespołu.

Poprzeczka uratowała Lecha przed stratą drugiego gola

Na początku drugiej połowy Resovia była blisko podwyższenia wyniku. Przed stratą bramki Lecha uratowała poprzeczka.

Poznaniacy do ostatniego gwizdka sędziego próbowali strzelić wyrównującego gola i doprowadzić do dogrywki.

Goście mieli kilka dobrych okazji, ale brakowało im skuteczności, albo w fantastycznie w bramce interweniował Michał Gliwa.

Resovia mecz kończyła w dziewiątkę

Resovia mecz kończyła w dziewiątkę. W doliczonym czasie gry dwóch zawodników miejscowej drużyny po raz drugi obejrzało żółte kartki i w konsekwencji czerwone.

Lech do Rzeszowa wrócił niemal równo po pięciu latach. W 2019 roku "Kolejorz" prowadzony przez Dariusza Żurawia trafił na Resovię, tyle że w 1/16 finału.

Po dwóch golach Christiana Gytkjaera oraz trafieniach Wołodymyra Kostewycza i Filipa Marchwińskiego poznaniacy pewnie wygrali 4:0. Tym razem jednak musieli uznać wyższość rywali.