Real Madryt - Tottenham Londyn 4:0
Bramki:
Adebayor 4, 57, Di Maia 72, Ronaldo 87
Real:
Casillas - Ramos, Pepe, Carvalho, Marcelo - Alonso, Khedira - Di Maria (77. Kaka), Oezil, Ronaldo - Adebayor (75. Higuain)
Tottenham: Gomes - Corluka (80. Bassong), Gallas, Dawson, Assou-Ekotto - Lennon, Sandro, Modric, Bale - Van der Vaart (46. Defoe) - Crouch

Reklama

Trener Tottnhamu przed meczem zapowiadał, że jego drużyna nie przyjechała do Madrytu na ścięcie i wyjdzie na boisko skoncentrowana i bojowa. Z tą koncentracją chyba nie jest najlepiej, bo goście już w 4. minucie stracili gola.

Oezil dośrodkował z rzutu rożnego. Piłka trafiła na głowę Adebayora. Napastnik "Królewskich" w tej sytuacji miał sporo szczęścia. Po jego uderzeniu futbolówka przeszła przez ręce Gomesa, a następnie przez nogi Modrica, który zamiast wybić ją z linii bramkowej, wpadał z nią do bramki.

Na domiar złego jedenaście minut później Tottenham stracił zawodnika. Po kolejnym brutalnym wślizgu Crouch został ukarany drugą żółta, a w efekcie czerwoną kartką i musiał opuścić plac gry.

Mimo gry w przewadze Real długo nie potrafił podwyższy prowadzenia. Udało się to dopiero drugiej połowie. W 57. minucie bramkarza gości znów strzałem głową pokonał Adebayor.

Reklama

Trzeciego gola dla "Królewskich" dołożył Di Maria. Argentyńczyk trafił w samo "okienko" bramki Gomes. Na tym nie koniec. W 86. wynik spotkania na 4:0 ustalił Ronaldo.

Sprawa awansu do kolejnej fazy w rywalizacji Realu z Tottenhamem wydaje się przesądzona.

Reklama

Inter Mediolan - Schalke Gelsenkirchen 2:5
Bramki:
Stanković 1, Milito 34 - Matip 17, Edu 40 i 76, Raul 53, Ranocchia 57 samobój
Inter: Julio Cesar - Maicon, Ranocchia, Chivu, Zanetti - Stanković (24. Kharja (62. Cordoba)), Motta (75. Nagatomo), Cambiasso - Sneijder - Eto'o Milito
Schalke: Neuer - Uchida, Matip, Hoewedes, Sarpei - Farfan, Papadopoulos, Jurado (83. Draxler), Baumjohann (76. Schmitz) - Raul (87. Karimi), Edu

W Mediolanie pierwsza bramka padła jeszcze szybciej niż w Madrycie. W pierwszej minucie spotkania kibice gospodarzy już mieli powody do radości.

Neuer wybiegł z bramki i wybił piłkę spod nóg rozpędzonego Eto'o. Zrobił to jednak na tyle źle, że trafiła ona do Stankovicia, który bez zastanowienia uderzył prawie z połowy boiska, ale co najważniejsze dla Interu - trafił do siatki.

Piłkarze Schalke jednak nie załamali się szybko straconym golem. Wzięli się do pracy i w 17. minucie odrobili straty. Po rzucie rożnym Matip z bliska pokonuje bramkarza gospodarzy.

Na tym nie koniec emocji w pierwszej części meczu. W 34. minucie znów mieliśmy zmianę rezultatu. Ponownie na prowadzenie wyszli gospodarze. Cambiasso zgrał piłkę głową do Milito, a ten stojąc tuż przed bramką nie zmarnował okazji.

Sześć minut później znów był remis. Tym razem do siatki Cesara trafił jego rodak - Edu.

W drugiej połowie Schalke nie zamierzało zadowalać się remisem. W 53. minucie goście pierwszy raz w tym meczu objęli prowadzenie. Gola strzelił Raul. Chwilę potem było już 4:2 dla przyjezdnych. Do własnej bramki piłkę wpakował Ranocchia.

Festiwal strzelecki trwał dalej. Piątą bramkę dla Schalke i swoją drugą w tym meczu w 76. minucie zdobył Edu.

Schalke pokonało Inter 5:2. W rewanżu musiałby się stać jakiś kataklizm, żeby niemieckiej drużynie awans wymknął się z rąk.