„Wojskowi” ostatni raz wygrali w Champions League 18 października 1995 roku, kiedy to przed własną publicznością pokonali Blackburn Rovers 1:0 po bramce Jerzego Podbrożnego.

W tym sezonie stołeczny zespół wrócił do tych elitarnych rozgrywek, ale radzi sobie zdecydowanie gorzej. Po porażkach z Borussią Dortmund (0:6) i Sportingiem Lizbona (0:2) Legia zajmuje ostatnie miejsce w tabeli grupy F. O pierwszy punkt będzie we wtorek bardzo trudno.

Reklama

Każdy na świecie chciałby zagrać przeciwko Realowi w Madrycie. Dla wielu z nas jest to spełnienie marzeń. Dla mnie osobiście wtorkowy mecz jest ukoronowaniem licznych spotkań rozgrywanych w europejskich pucharach – powiedział Miroslav Radovic, który latem wrócił do zespołu mistrza Polski.

Po nim na Łazienkowską wrócił Jacek Magiera, który zastąpił zwolnionego Besnika Hasiego. 39-letni szkoleniowiec na ławce trenerskiej mistrzów Polski zadebiutował w wyjazdowym spotkaniu ze Sportingiem. Choć wszyscy skazują jego podopiecznych na kolejną porażkę, on wierzy w szanse na wywalczenie korzystnego rezultatu.

Reklama

Żaden z moich zawodników nie miał okazji występować na Santiago Bernabeu. Oczywiście, nie ma mowy, żeby piłkarze nie denerwowali się przed takim spotkaniem. Jednakże takie uczucia będą towarzyszyć im tylko do pierwszego gwizdka. Później będą walczyli o każdy metr boiska. Bez wiary w zwycięstwo nigdy nie osiągną najwyższych celów – przekonywał Magiera przed wylotem do Madrytu podczas cyklicznego spotkania z kibicami „B(L)iżej Legii”.

Zwycięstwa swojej drużyny nie przesądzał trener Realu Zinedine Zidane. Piłka nożna to rywalizacja sportowa, a w tej wszystko jest możliwe – powiedział kurtuazyjnie Francuz.

Wiadomo jednak, że największe zagrożenie grozi Legii ze strony Cristiano Ronaldo, który z dorobkiem 95 goli jest najskuteczniejszym zawodnikiem w historii Ligi Mistrzów.

Wiemy też jak go zastopować, ale zobaczymy jaki będzie tego efekt – przyznał Magiera.

Początek spotkania w Madrycie o godz. 20.45.