Przed niedzielnym szlagierem Barcelona mogła się pochwalić 11 zwycięstwami i jednym remisem, a bilans Valencii, która zanotowała najlepszy start w historii klubu, wynosił dziewięć triumfów i trzy remisy. "Nietoperze" wygrały ostatnio osiem meczów z rzędu.

Reklama

Wieczorne spotkanie na Estadio Mestalla było emocjonujące, do końca trzymało widzów w napięciu. W 31. minucie doszło do sytuacji, o której jest głośno w Hiszpanii. Messi strzelił na bramkę Valencii. Wydawało się, że golkiper gospodarzy Neto nie będzie miał problemów z obroną, ale Brazylijczyk popełnił błąd i wybił piłkę dopiero w momencie, gdy znajdowała się już za linią bramkową. Sędzia asystent jednak tego nie zauważył i główny arbiter Ignacio Iglesias Villanueva nie uznał trafienia.

>>>Valencia - Barcelona 1:1. Zobacz wideo

W momencie, gdy kilku piłkarzy Barcelony cieszyło się z gola, gospodarze przeprowadzili kontratak, jednak Włoch Simone Zaza nie trafił do bramki.

"Ten nieuznany gol nas zabolał, mecz mógł się potoczyć inaczej. Ale potem wiedzieliśmy, jak wrócić do gry. To dobrze. Pokazaliśmy naszą solidność. Szanse na mistrzostwo? Sezon jeszcze jest długi. Tytuł wywalczy drużyna, która pokaże największą regularność. Mam nadzieję, że to będziemy my" - przyznał francuski obrońca Barcelony Samuel Umtiti.

Hiszpańska federacja ogłosiła niedawno, że system wideoweryfikacji VAR ma zostać wprowadzony do tamtejszej ligi od przyszłego sezonu.

W drugiej połowie do głosu doszli gospodarze, a efektem był gol z bliska napastnika reprezentacji Hiszpanii Rodrigo (ósmy w sezonie), któremu świetnie dośrodkował z lewej strony Jose Gaya. Później "Nietoperze" kilka razy mogły podwyższyć wynik, m.in. Portugalczyk Goncalo Guedes.

Reklama

Swoje szanse miała także Barcelona, która ostatecznie doprowadziła do wyrównania w 82. minucie. Bramkę po efektownym strzale z bliska zdobył były gracz Valencii Jordi Alba.

Do końca spotkania oba zespoły stworzyły po kilka okazji. Piłkę meczową miała w ostatniej doliczonej minucie Valencia, ale Zaza kopnął nad bramką.

W tabeli Barcelona ma 35 punktów i o cztery wyprzedza swojego niedzielnego rywala.

Dzień wcześniej broniący tytułu Real Madryt wygrał z zajmującą 18. miejsce Malagą 3:2. Zwycięskiego gola - dopiero drugiego w tym sezonie La Ligi - uzyskał Portugalczyk Cristiano Ronaldo.

Goście dwukrotnie odrabiali stratę na Santiago Bernabeu. Na trafienie Francuza Karima Benzemy w dziewiątej minucie odpowiedział w 18. Urugwajczyk Diego Rolan. Prowadzenie gospodarzom przywrócił chwilę później Brazylijczyk Casemiro, ale niespełna kwadrans po przerwie znów był remis - do wyrównania doprowadził inny reprezentant Urugwaju Gonzalo Castro.

W 76. minucie Ronaldo wykonywał rzut karny. Jego strzał obronił bramkarz Roberto Jimenez, ale Portugalczyk dobił piłkę lewą nogą do siatki. Był to dziewiąty mecz tego zawodnika w tym sezonie Primera Division i dopiero drugi gol. Znacznie lepiej idzie mu w Lidze Mistrzów, w której ma osiem trafień i prowadzi w klasyfikacji strzelców.

Real jest czwarty z 27 punktami. Taki sam dorobek ma trzecie Atletico Madryt. Podopieczni Diego Simeone w sobotni wieczór pokonali na wyjeździe Levante 5:0. Po dwie bramki zdobyli Francuzi Antoine Griezmann i Kevin Gameiro, a jedna była trafieniem samobójczym. Griezmann przez wiele tygodni nie potrafił trafić do siatki, ale przełamał się kilka dni wcześniej, w środowym meczu Ligi Mistrzów z Romą (2:0), gdy popisał się pięknym trafieniem "nożycami".