Barcelona nie tylko wykonała kolejny krok ku odzyskaniu tytułu mistrzowskiego, ale i podtrzymała miano niepokonanej. "Duma Katalonii" nie przegrała żadnego z ostatnich 34 spotkań w La Liga, łącznie z poprzednimi rozgrywkami, co jest klubowym rekordem.

Reklama

Rozstrzygnięcie w potyczce z Atletico padło w 26. minucie, kiedy Messi precyzyjnym strzałem w okienko z rzutu wolnego zaskoczył Jana Oblaka. Argentyńczyk, zdobywając 24. gola w sezonie, znalazł sposób na Słoweńca, który wcześniej potrafił zachować czyste konto w 21 z 33 meczów obecnego sezonu (licząc z Ligą Mistrzów i LE), w których wystąpił. Bramkarz gości spisywał się jednak bez zarzutu i uchronił drużynę od straty drugiego gola, m.in. broniąc z refleksem uderzenie Sergio Busquetsa.

>>>Barcelona - Atletico 1:0. Zobacz wideo

"Kolejny gol Argentyńczyka. Messi praktycznie rozstrzygnął ligę" - zatytułowała relację ze spotkania "Marca", a "As" ocenił: "Snajper Messi znowu zdecydował. Barcelona umocniła się na pozycji lidera".

Reklama

Jedynym zmartwieniem gospodarzy i ich sympatyków jest kontuzja Andresa Iniesty, który opuścił boisko po pół godzinie gry.

Reklama

Zawodnikom Barcelony nie tylko udało się pokonać Oblaka, lecz także zatrzymać francuskiego napastnik Antoine'a Griezmana, który w poprzednich dwóch występach ligowych uzyskał siedem goli. Do siatki gospodarzy trafił tylko Diego Costa w 86. minucie, ale sędzia odgwizdał spalonego.

"Możemy być z siebie dumni. W czwartek wieczorem graliśmy w Las Palmas, straciliśmy praktycznie noc na podróż, ale udało nam się zregenerować. Dopóki mieliśmy siły, kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. W końcówce nieco oddaliśmy pole rywalom, ale w defensywie nie popełniliśmy znaczących błędów" - skomentował Busquets.

W ekstraklasie z "Barcą" wyraźnie się madryckiej ekipie nie wiedzie, bo na pełną pulę z tym rywalem czeka od 14 lutego 2010, choć między czasie dwa razy - w sezonach 2013/14 i 2015/16 - wyeliminowała ją w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Atletico wyjątkowo niemiło będzie wspominać wyjazdy do Barcelony w tym sezonie, gdyż pierwszej porażki doznało 22 grudnia na boisku Espanyolu.

Piłkarze Realu Madryt, dzięki m.in. dwóm bramkom Cristiano Ronaldo, pokonali u siebie Getafe 3:1 w 27. kolejce hiszpańskiej ekstraklasy. Portugalczyk trafił do siatki w doliczonym czasie pierwszej połowy oraz w 78. minucie. Łącznie ma już 301 goli w hiszpańskiej ekstraklasie (w 286 meczach), a w obecnym sezonie - 16.

Jest drugim piłkarzem w historii Primera Division, która przekroczył granicę 300 goli. Wcześniej dokonał tego Messi - obecnie ma 373 trafienia w 409 spotkaniach. Łącznie Argentyńczyk strzelił dla katalońskiego klubu 539 bramek. Razem z 61 dla drużyny narodowej daje to 600 w karierze.

Powody do satysfakcji miał również w sobotę Walijczyk Gareth Bale. W sobotni wieczór zdobył bramkę na 1:0 w 24. minucie, a przy okazji został rekordzistą z Wielkiej Brytanii pod względem występów w hiszpańskiej ekstraklasie, wyprzedzając Anglika Davida Beckhama. Sobotni mecz był jego 117. w La Liga.

Jedynego gola dla Getafe strzelił tego dnia Francisco Portillo w 65. minucie z rzutu karnego.

Goście prawie całą drugą połowę grali w dziesiątkę, czerwoną kartką, po dwóch żółtych, został ukarany doświadczony francuski piłkarz Loic Remy.

Dzięki zwycięstwu Real, którego we wtorek czeka rewanżowy pojedynek z Paris Saint-Germain w 1/8 finału Ligi Mistrzów, zbliżył się na siedem punktów do Atletico. O cztery wyprzedza z kolei Valencię, która w niedzielę wieczorem podejmie Betis.

"Mieliśmy w głowach mecz z PSG, szczególnie w drugiej połowie - przy naszym prowadzeniu i osłabieniu rywali - było to widoczne i pojawiły się niewielkie kłopoty. Ale ważne, że wygraliśmy, bo do takich spotkań, jak wtorkowe w Paryżu, ważne, żeby przystąpić w dobrych humorach" - podsumował Zidane.

Po remisie z Espanyolem Barcelona (1:1), po golu straconym w doliczonym przez sędziego czasie gry, z posadą trenera broniącego się przed spadkiem Levante pożegnał się Juan Lopez Muniz. Jak poinformowały władze klubu, do końca sezonu zespół poprowadzi dotychczasowy opiekun zespołu rezerw Paco Lopez.

Levante nie zdołało odnieść zwycięstwa w 15. kolejnym meczu. Na wygraną czeka od 19 listopada.