Tego meczu bardzo obawiał się trener Atletico Diego Simeone, gdyż w czwartek jego podopieczni grali w Moskwie w Lidze Europejskiej, a poza tym ekipy "Żółtej Łodzi Podwodnej" nie pokonali od kwietnia 2015 roku.
Spotkanie piątego w tabeli Villarreal z wiceliderem rozpoczęło się jednak po myśli gości. W 20. minucie z rzutu karnego trafił Antoine Griezmann i po 17. w sezonie golu francuskiego napastnika Atletico objęło prowadzenie. Miejscowi mieli spore pretensje do sędziego Davida Fernandeza Borbalana za podyktowanie "jedenastki", podobnie jak w drugiej połowie, gdy jego gwizdek milczał, po tym jak w polu karnym przewrócony został kolumbijski napastnik Carlos Bacca.
>>>Villarreal - Atletico 2:1. Zobacz gole
Sposób na defensywę stołecznej drużyny znalazł dopiero wprowadzony na boisko w 74. minucie Turek Enes Unal. 20-letni napastnik, który w październiku na dwa miesiące został wypożyczony do Levante, dwukrotnie pokonał Słoweńca Jana Oblaka w bramce gości. 13. i 14. stracony przez Atletico gol w tym sezonie oznaczały trzecią porażką w rozgrywkach.
Spory wpływ na przebieg końcówki miało zejście z boiska Griezmanna, po którym Atletico skupiło się wyłącznie na obronie.
Nie pomogłem dziś drużynie swoimi decyzjami. Na pewno dołożyłem swoją cegiełkę do tej porażki, zmarnowałem ogromny wysiłek zawodników - przyznał samokrytycznie Simeone.
Atletico dziewięć kolejek przed końcem sezonu traci już 11 pkt do Barcelony, która w niedzielę pokonała na Camp Nou Athletic Bilbao 2:0, przedłużając do 36 serię meczów bez porażki w hiszpańskiej ekstraklasie. "Barca" pozostaje niepokonana od 8 kwietnia 2017, kiedy na wyjeździe uległa 0:2 zajmującej obecnie ostatnie miejsce Maladze.
Prowadzenie gospodarze objęli już w ósmej minucie, kiedy do siatki trafił rzadko występujący w podstawowym składzie Paco Alcacer. Tym razem jednak zastąpił pauzującego za kartki Urugwajczyka Luisa Suareza. W 30. minucie na 2:0 podwyższył i - jak się później okazało - ustalił wynik strzałem z linii pola karnego Lionel Messi. To 25. w sezonie trafienie Argentyńczyka.
Barcelona trzyma tempo, Messi wyznacza rytm - napisała tuż po ostatnim gwizdku "Marca".
Rezultat mógł być wyższy, gdyż brazylijski pomocnik Philippe Coutinho dwukrotnie trafił w poprzeczkę, a jego rodak Paulinho uderzył w słupek.
Rozegraliśmy dwie różne połowy, ale na pewno naszym celem po przerwie nie było ściąganie nogi z pedału gazu. Po prostu nie udało się nam kreować tak wielu sytuacji jak na początku - przyznał szkoleniowiec "Barcy" Ernesto Valverde.
W ostatnich tygodniach skutecznością imponuje Cristiano Ronaldo. "Kareta Ronaldo, jego popisy nie mają końca" - oceniła "Marca", po tym jak Portugalczyk zdobył cztery gole w niedzielnym meczu z Gironą, wygranym przez Real 6:3.
>>>Real - Girona 6:3. Zobacz gole
Jeszcze nie tak dawno próżno było go szukać w czołówce strzelców La Liga, a obecnie z 22 trafieniami ustępuje tylko Messiemu. W ośmiu ostatnich występach we wszystkich rozgrywkach uzyskał 17 goli, a w 11 - 21.
Cristiano znowu jest barbarzyńsko skuteczny i udowadnia, że jest najlepszy. Znajduje się tam, gdzie powinien być i zdobywa wiele goli. Na początku sezonu był zawieszony, nie mógł złapać rytmu i wszyscy się dziwili, że nie trafia. A jak zaczął, to na dobre - skomentował obrońca "Los Blancos" Nacho.
Beniaminkowi z Katalonii bramki strzelili też Lucas Vazquez i Walijczyk Gareth Bale. Do siatki gospodarzy trafił dwukrotnie urugwajski napastnik Cristhian Stuani, który ma na koncie już 17 goli w tym sezonie.
"Królewscy" mają 60 pkt i na cztery zbliżyli się do lokalnego rywala. Do lidera tracą jednak 15, więc obrona tytułu może okazać się niemożliwa. Czwarta z 59 pkt jest Valencia, która w sobotę wygrała z Alaves 3:1, odnosząc szóste zwycięstwo w siedmiu ostatnich meczach.