Jedyna bramka padła w 23. minucie, kiedy rzut karny wykorzystał Adrian Embarba. Wcześniej faul popełnił Jesus Vallejo, choć sędzia upewnił się w swojej decyzji konsultując z asystentem VAR.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

"Bez Benzemy nie ma goli. Real czerwony ze wstydu na Vallecas" - napisał dziennik "Marca", nawiązując do faktu, że nieobecny w niedzielę Francuz zdobył dla tej drużyny wszystkie bramki w kwietniu, oraz koloru strojów, w jakich wystąpiła. Z kolei w "Asie" relację z meczu zatytułowano: "Niekończące się kłopoty".

"Królewscy", którzy wygrali tylko jedno z czterech ostatnich spotkań ligowych, doznali 10. porażki w sezonie. Taką liczbę przegranych w La Liga odnotowali poprzedniego 10 lat temu.

Reklama

Mimo przegranej zespół prowadzony przez Zinedine'a Zidane'a może być pewny trzeciego miejsca na koniec rozgrywek i udziału w Lidze Mistrzów. Wszystko wskutek porażek plasujących się bezpośrednio za nim Sevilli (0:1 z Gironą) i Getafe (1:2 z Realem Sociedad San Sebastian).

Rayo Vallecano dzięki zwycięstwu opuściło ostatnią pozycję w tabeli, ale traci sześć punktów do pierwszej "bezpiecznej", czyli 17. lokaty. Do końca sezonu pozostało trzy serie spotkań.

W sobotę z 26. mistrzostwa kraju cieszyli się piłkarze i kibice Barcelony. "Duma Katalonii" w La Liga okazała się najlepsza po raz ósmy w ostatnich 11 latach.

Tytuł zapewniła sobie dzięki wygranej u siebie z Levante 1:0. Zwycięskiego gola uzyskał Argentyńczyk Lionel Messi, który z racji zbliżającego się dwumeczu z Liverpoolem w półfinale Ligi Mistrzów pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie. W 62. minucie najszybciej zareagował po dość chaotycznej akcji i strzałem z kilkunastu metrów nie dał szans bramkarzowi gości.

Był to 34. ligowy gol Messiego, który zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji strzelców.

Reklama

Barcelona zgromadziła 83 punkty i ma dziewięć przewagi nad wiceliderem Atletico Madryt. O końcowej kolejności decydują bezpośrednie mecze, a w tych lepsi są gracze trenera Ernesto Valverde - 1:1 i 2:0 - dlatego stołeczny klub nie ma już szans być pierwszy.

Istniała możliwość, że "Duma Katalonii" zapewni sobie tytuł już kilka godzin wcześniej, gdy Atletico podejmowało Real Valladolid, ale wygrało 1:0 po golu w 66. minucie Joaquina Fernandeza, który trafił do własnej bramki.

Goście w końcówce domagali się rzutu karnego za zagranie ręką Kolumbijczyka Santiago Ariasa, ale sędzia po konsultacji z asystentami wideo podjął inną decyzję.

"Ocena takiej sytuacji zawsze jest trudna, ale zespół rywali grał o życie i to logiczne, że protestował. Arbiter wprawdzie wyjaśnił później, dlaczego nie przyznał karnego, ale pretensje na boisku były zrozumiałe" - przyznał trener Atletico Argentyńczyk Diego Simeone.

Zespół z Valladolid ma 35 punktów i "otwiera" strefę spadkową.