Zgodnie z orzeczeniem hiszpańskiego Sądu Karnego i Administracyjnego (Audiencia Nacional) urząd skarbowy niezgodnie z prawem wyegzekwował środki od byłego reprezentanta brazylijskiej kadry.
Sprawa dotyczyła rozliczenia za 2014 r., gdzie kwotę wynagrodzenia dla agenta sportowego Alvesa uznano za obciążenie fiskalne dla piłkarza. Chodziło o kwotę wypłaconą przez FC Barcelonę dla Joaquina Macanasa, który miał przekonać brazylijskiego zawodnika do dalszej gry w katalońskim klubie.
Podczas rozprawy sąd wyjaśnił, że wydatek poczyniony na agenta Alvesa powinna uwzględnić w swoim rozliczeniu FC Barcelona. Odnotował, że piłkarz nie miał nawet wiedzy o wynagrodzeniu, który otrzymał od Barcy Macanas.
Środki te zostały wypłacone agentowi sportowemu, który działał nie w imieniu piłkarza, ale klubu - podsumował prowadzący sprawę sędzia.
W czwartek Dani Alves został w innym procesie skazany na 4,5 roku więzienia za gwałt popełniony w 2022 r. w barcelońskiej dyskotece Sutton na 23-letniej kobiecie.
Podczas czwartkowej rozprawy Alvesowi nakazano też wypłatę odszkodowania dla ofiary w wysokości 150 tys. euro. Piłkarz nie może do niej zbliżać się na odległość 1000 m przez okres 9 lat.