Dziś i jutro w katowickim Spodku polscy siatkarze grają dwa ostatnie mecze w grupie Ligi Światowej z Bułgarią. Bez względu na wyniki i tak wystąpią w turnieju finałowym w Spodku (11-15 lipca). Winiarski, choć ostatni spisuje się świetnie, z Bułgarami nie zagra. Trener Lozano postanowił go oszczędzać, z myślą o finałach.

"Michał od dziecka był sprawny fizycznie" - wspomina "Faktowi" Jerzy Winiarski. "Jako sześciolatek uprawiał gimnastykę, potem było pływanie, piłka nożna i wreszcie siatkówka. Piłkarzem był bardzo dobrym, ale za bardzo urósł. W czasie mistrzostw świata juniorów w 2003 roku (które nasza reprezentacja wygrała) Michała wybrano najlepszym zawodnikiem turnieju.

Ale dopiero ostatni sezon, który siatkarz spędził we włoskiej lidze w zespole Trentino, wzmocnił "Winiara" - fizycznie i psychicznie. "We Włoszech grają najlepsi. Każdy mecz jest na wysokim poziomie i trzeba walczyć na całego. Tam nabiera się cech prawdziwego wojownika. W Trentino syn zmężniał" - mówi "Faktowi" ojciec siatkarza.

Ale nie tylko zmiana ligi tak dobrze wpłynęła na Winiarskiego. W listopadzie ubiegłego roku, gdy Michał grał w mistrzostwach świata, urodził mu się syn Oliwier. "Teraz Michał jest już dojrzałym człowiekiem. Małe dziecko, wyjazd z kraju, nowe otoczenie - to wszystko ukształtowało syna. We Włoszech nie miał lekko, ale dał sobie radę i teraz nic nie jest w stanie złamać Michała. Tę siłę widać w jego grze" - dodaje Jerzy Winiarski.