W powszechnej opinii biało-czerwoni nie uchodzą za faworytów imprezy, która będzie rozgrywana w Bułgarii i we Włoszech. Co prawda w 2014 roku także nie było wielu osób, które w ciemno stawiałyby na zdobycie przez nich złotego medalu, ale ówczesnemu trenerowi Polaków Stephanowi Antidze udało się namówić na powrót do reprezentacji Mariusza Wlazłego, który potem został wybrany najbardziej wartościowszym zawodnikiem (MVP) odbywającej się w kraju imprezy. Ważnymi postaciami w tamtym zespole byli także rozgrywający Paweł Zagumny i przyjmujący Michał Winiarski, którzy zaraz po MŚ zakończyli występy w drużynie narodowej.

Reklama

Z tamtego składu zostali: środkowy Piotr Nowakowski, rozgrywający Fabian Drzyzga, libero Paweł Zatorski, przyjmujący Michał Kubiak oraz atakujący Dawid Konarski. Trzej pierwsi wówczas byli podstawowymi zawodnikami, dwaj pozostali przeważnie zaczynali spotkania w kwadracie dla rezerwowych, ale teraz to oni powinni wychodzić w podstawowej "szóstce".

O ile jednak będzie można ją wskazać. Vital Heynen, który przejął prowadzenie biało-czerwonych w tym roku, zasłynął bowiem licznymi rotacjami w składzie. Niemal każdy mecz był dla słynącego z niekonwencjonalnych metod pracy Belga okazją do testowania wielu graczy. Szczególnie widoczne było to podczas Ligi Narodów. Na każdy turniej fazy interkontynentalnej desygnował do gry inną grupę, a podczas jednego wyjazdu nigdy nie powtarzał wyjściowego składu. Szkoleniowiec dał też odpocząć dłużej najbardziej doświadczonym zawodnikom, a jego celem było przede wszystkim ogrywanie tych młodszych. Mimo to jego podopieczni awansowali do turnieju finałowego w Lille, w którym zajęli piąte miejsce.

Tu po tym występie, czyli w pierwszej połowie lipca, trener po raz kolejny zaskoczył, podając od razu skład zespołu, który zamierza zabrać na mundial. Wyselekcjonowaną "14" uzupełnił o młodego Tomasza Fornala, który miał tylko wspomagać kolegów podczas treningów w okresie przygotowawczym do najważniejszej imprezy w roku.

Reklama

Wśród powołanych uwagę zwraca m.in. Bartosz Kurek, który co prawda w reprezentacji występuje od dawna, ale w poprzednim czempionacie globu zabrakło dla niego miejsca. Antiga zrezygnował z niego tuż przed imprezą. Teraz doświadczony zawodnik, który przez większość kariery grał na przyjęciu - na prośbę Heynena - znów zmienił pozycję i w tym sezonie jest w kadrze atakującym.

Polacy bezpośrednie przygotowania do mundialu zaczęli w lipcu i od tego czasu trwa ich zwycięska passa. Mierzyli się m.in. z egzotycznym Kamerunem, ale także podczas memoriału Huberta Wagnera pokonali Rosję, Francję i Kanadę. Zwycięstwa nad silnymi rywalami nie sprawiły jednak, że biało-czerwoni popadli w hurraoptymizm.

Cieszy przede wszystkim komplet zwycięstw, ale pamiętajmy, że to był tylko okres przygotowawczy. Jeśli chcemy osiągnąć pożądany przez nas wynik, to na mistrzostwach musimy zagrać znacznie lepiej. Mam nadzieję, że tak się stanie i w mundialu zaprezentujemy równą formę, a najlepszą pod koniec września. Nie wiem jak kolegów z drużyny, ale mnie by satysfakcjonowało gdybyśmy przywieźli z mistrzostw medal – ocenił Kurek.

Zadowolony ze swoich podopiecznych jest także Heynen.

Jestem pewien, że każdy z nich reprezentuje bardzo zbliżony poziom. Może nie mamy najlepszych graczy na świecie, jak Leon (będzie mógł grać w reprezentacji Polski w przyszłym roku – przyp. PAP) czy Maksim Michajłow, ale mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że ci, których mam do dyspozycji, są świetni. Na mistrzostwach świata będzie oczywiście pierwsza szóstka, ale będą też w niej zmiany. To jest pewne - zapowiedział.

Polski Związek Piłki Siatkowej postawił przed nim i jego podopiecznymi jako cel w tej imprezie postawił przed szkoleniowcem i jego podopiecznymi miejsce w czołowej "szóstce".

Jesteśmy w okolicach tego miejsca na świecie niezależnie od tego, kto gra - zaznaczył prezes PZPS Jacek Kasprzyk.

Belg i jego zespół mają też zmazać plamę po ubiegłym, nieudanym roku w wykonaniu biało-czerwonych, którego zwieńczeniem był słaby występ w mistrzostwach Europy. Prowadzona wówczas przez Ferdinando De Giorgiego drużyna nie tylko nie osiągała dobrych wyników, ale i jej gra - w powszechnej opinii - nie była miła dla oka. W efekcie Włoch szybko pożegnał się z posadą.

Ostatnie lata ogólnie nie były dobrym czasem dla polskiej reprezentacji. Ostatnim krążkiem, jaki wywalczyła w imprezie rangi mistrzowskiej, było wspomniane złoto MŚ 2014. Statystka dotycząca rezultatów biało-czerwonych w ostatnich kilku edycjach czempionatu globu nie przemawia na korzyść podopiecznych Heynena. Wyniki bowiem były "w kratkę" - w 2006 roku wywalczyli srebro, ale cztery lata później zostali sklasyfikowani na miejscach 13-18.

MŚ odbędą się w trzech bułgarskich miastach - Warnie, Sofii i Ruse oraz pięciu włoskich - Florencji, Bari, Mediolanie, Bolonii i Turynie. Jedno spotkanie - mecz otwarcia ekipy z Italii - odbędzie się w niedzielę w Rzymie. Tego samego dnia Bułgarzy - grupowi rywale Polaków - podejmą w Warnie Finów. Poza tymi dwiema drużynami biało-czerwoni zmierzą się także z Irańczykami, Kubańczykami i Portorykańczykami.

Bułgaria - a zwłaszcza jej stolica - dobrze kojarzy się biało-czerwonym. To w tym mieście triumfowali bowiem w 2012 roku - jedyny raz w historii - w Lidze Światowej (rozgrywki zostały zastąpione później przez wspomnianą wyżej LN).

O organizatorach zbliżających się mistrzostw ostatnio było głośno za sprawą próby dokonania zmiany w przepisach dokonywanych jeszcze w ostatnich tygodniach przed rozpoczęciem imprezy. Według relacji mediów chcieli, by mimo iż każdy zespół ma być złożony z 14 zawodników, w składzie meczowym miałoby się znaleźć - jak to było w przeszłości - 12 graczy. Prasa sugerowała, że zależało na tym zwłaszcza Bułgarom, którzy mają liczne kłopoty kadrowe. Po protestach różnych ekip proponowana zmiana nie została uwzględniona.

MŚ zakończą się 30 września, a decydujące mecze odbędą się w Turynie.