Na mistrzostwa Europy do tureckiego Izmiru jedzie pan bez Michała Winiarskiego i Sebastiana Świderskiego, których z gry wyeliminowały kontuzje. Czy to jest problem?

DANIEL CASTELLANI: Problem? Naturalnie, że wolałbym mieć do dyspozycji wszystkich siatkarzy. Ale w sporcie kontuzje się zdarzają i trzeba być na takie wypadki przygotowanym. Siłą polskiej drużyny jest cały zespół, a nie pojedynczy zawodnicy. Możemy wstawić do gry zmienników, którzy grają według tego samego systemu i na tym samym poziomie. Podczas tego turnieju potrzebuję nie tylko sześciu zawodników, ale czternastu, którzy pozostaną do mojej dyspozycji w każdym momencie. Jeśli grasz długi turniej, nie możesz opierać założeń gry o kilku siatkarzach.

Reklama

W Polsce wszyscy czekają na medal. A jaki cel pan sobie stawia?

Miejsce w czwórce. W ostatnich tygodniach wykonaliśmy bardzo dużo ciężkiej pracy. Teraz liczę, że ten trud się zwróci.

Pierwszymi przeciwnikami polskich siatkarzy będą Francuzi, z którymi biało-czerwoni w Gdyni wygrali 3:0 podczas turnieju kwalifikacyjnego do przyszłorocznych MŚ. Czy w czwartek należy oczekiwać równie gładkiego zwycięstwa?

Francuzi w Turcji zagrają bez Pierre’a Pujola, który nie znalazł się w powołanej czternastce. Zastąpi go Yannick Bazin, jest to młody zawodnik, który ma jednak spore doświadczenie na pozycji przyjmującego. Przez ostatnie 2 - 3 lata występował w składzie Paris, będzie więc dobrym zastępcą. Trener Phillipe’a Blaine’a ma jednak do dyspozycji dwóch gigantów: Guillaumę Samicę i Stephane’a Antigę. To jest bardzo dobra ekipa, która szanuje siatkówkę, popełnia niewiele błędów.

czytaj dalej

Reklama



A Niemcy?

W ostatnich miesiącach ta drużyna została gruntownie przebudowana przez Raula Lozano, który w ostatnich miesiącach wykonał kawał dobrej roboty. Zmiany nastąpiły na trzech podstawowych pozycjach – rozgrywającego, libero i przyjmującego. Ta ostatnia jest chyba najistotniejsza, doświadczonego Marcusa Poppa zmienił Sebastian Schwarz.

Raul Lozano przez ostatnie cztery lata pracował z polskimi siatkarzami. Czy ten fakt nie daje mu pewnej przewagi taktycznej?

Raul to dobry trener. Ale czy to daje mu jakąś przewagę taktyczną? Uważam, że niewielką. Na tym poziomie, gdy gra się w tylu turniejach, czy to oficjalnych, czy towarzyskich, większych tajemnic nie ma. Dlatego sądzę, że jego wiedza na temat polskich zawodników nie jest większa niż ta, którą posiada reszta naszych rywali. Dlatego nie obawiam się ani Raula Lozano, ani jego siatkarzy. Niemcy są do pokonania.

A Turcja?

Po pierwsze i najważniejsze, turniej rozgrywany jest na ich terenie, przed ich publicznością. Moim zdaniem jest to ich największa siła. Poza tym mają dobrego rozgrywającego i bardzo wyrównany zespół, choć biorąc pod uwagę skład grupy, na pewno jest to najsłabsza ekipa. Mimo to Turków wcale bym nie skreślał, mogą być niebezpieczni. Ale do meczu z nimi jest jeszcze bardzo daleko... Chłopakom przykazałem, by skupili się teraz na spotkaniu z Francuzami, chciałbym, aby w tym meczu zaprezentowali sto procent swoich możliwości, a potem skupili się na kolejnym przeciwniku. Krok po kroku...

czytaj dalej



W Polsce mawia się, że gospodarzom pomagają nawet ściany. Tak było np. podczas niedawnego finału Ligi Światowej w Belgradzie. Nie obawia się pan, że w Izmirze arbitrzy też mogą zmienić obraz spotkania?

To jest normalne. Drużyna, która jest gospodarzem turnieju, zawsze będzie łagodniej traktowana przez sędziów, a wątpliwe piłki będą zaliczane raczej im niż rywalom. Podobnie też było na ostatnich mistrzostwach w Moskwie, proszę sobie tylko przypomnieć finał Rosja – Hiszpania, 2 – 3 piłki, mimo że należały się rywalom, zostały przyznane gospodarzom. Jednakże nie oszukujmy się, tak jest wszędzie. Gdy Polacy grają u siebie, także mogą liczyć na łagodniejsze traktowanie przez arbitrów. Dlatego, gdy się gra przeciwko gospodarzom, od razu należy zdawać sobie z tego sprawę, nie rozmyślać nad tym, nie przeżywać tego jako jakąś ogromną niesprawiedliwość, ale po prostu grać lepiej. I tylko to! W końcu w Moskwie ostatecznie triumfowali Hiszpanie.