Podczas zgrupowania kadry w Ramsau widzieliśmy na własne oczy jedną z największych tajemnic naszej reprezentacji - wyniki przeprowadzanych na specjalnej płycie pomiarów mocy skoczków. Konkretnych danych nie możemy podać, bo takie informacje są poufne. Wykresy i dane dotyczące symulacji poszczególnych faz skoku pokazują jednak jasno: Małysz jest teraz sporo mocniejszy, niż w sierpniu 2007 r, kiedy walczył z Morgensternem o zwycięstwo w cyklu Letniej Grand Prix.

Reklama

>>>Małysz zrobi wszystko, by lepiej skakać

Porównaliśmy rezultaty testów z końca sierpnia 2007 r, kiedy Małysz wygrał zawody letniej Grand Prix w Zakopanem i z 9 grudnia 2008, tuż po powrocie z nieudanych konkursów Pucharu Świata w Trondheim. Dodatkowo trenerom polskiej reprezentacji udało się sprawdzić, że w ubiegłym roku Małysz i Morgenstern, który wygrał na Wielkiej Krokwi dzień wcześniej, dysponowali identyczną siłą. Okazuje się, że od tamtego czasu moc naszego najlepszego skoczka wzrosła o dokładnie 16,9 procent! - pisze DZIENNIK.

Dlaczego więc Małysz zajmował w zawodach miejsca w trzeciej dziesiątce? Problem tkwi najprawdopodobniej w nieprawidłowym wyjściu z progu. Polacy odbijają się w złym kierunku, przez co nie potrafią wykorzystać swojej siły. Nad rozwiązaniem tej kwestii od kilku dni pracuje w Ramsau biomechanik Piotr Krężałek.

Reklama

>>>Małysz znów trenuje z Tajnerem

Prosto z Ramsau Polacy pojadą do Engelbergu, gdzie zaplanowano kolejne konkursy PŚ. Czy niecały tydzień spokojnych treningów wystarczy, by nasz najlepszy skoczek dołączył do czołówki? - Pracuję nad jednym elementem. Brakuje stabilności, ale zazwyczaj tak bywa, kiedy człowiek koncentruje się na jednej sprawie. Trzeba poczekać na efekty, ale czuję, że warto było tu przyjechać - przekonuje Małysz.