"Widzę efekty poustawiania przez Hannu. Podpowiedział mi, w którym kierunku zmierzać. W Kanadzie zaliczyłem najlepszy występ w sezonie. W obu konkursach zrobiłem postępy, włączyłem się do rywalizacji o najwyższe miejsca. To jest dla mnie ważne. Skoki nie są jeszcze bardzo dobre, mam pewne kłopoty z odbiciem. Ale czuję, że spokojny trening może przynieść to, na co czekamy" - nie kryje uznania dla doświadczonego trenera i radości z poprawy wyników.
Małysz, który we wtorek późnym wieczorem wrócił z Kanady do Polski, nie uczestniczył we wczorajszych negocjacjach Lepistoe z szefami Polskiego Związku Narciarskiego. W tym czasie odpoczywał w Wiśle - pisze DZIENNIK.
"Rozmawiałem już wcześniej z jednym i drugim prezesem, oraz oczywiście z Hannu. Wiedziałem, że pewne kwestie są ustalone. Zostało dogadanie spraw finansowych i szczegółów współpracy z Łukaszem Kruczkiem. On będzie dalej prowadził reprezentację, od której nie chcielibyśmy się odcinać" - mówił "Faktowi".
>>>Tajner: Forma Małysza to nie zasługa Lepsitoe
Nasz najlepszy skoczek był też spokojny o efekt spotkania w Krakowie. "Powiedziałem już wcześniej, że jeśli związek się wycofa, to ja załatwię to na własną rękę. Przy pomocy mojego menedżera Ediego Federera, na innych zasadach. Muszę dbać o własne interesy. Przecież został mi tylko rok skakania!" - zdradził Adam. "Muszę zrobić teraz wszystko, żeby za rok, podczas igrzysk w Vancouver było dobrze. Jeśli nie, miałbym do siebie pretensje. Czy wyjdzie? Trudno powiedzieć. To wróżenie z fusów. Ale jestem optymistycznie nastawiony. Co do rozmów z Hannu, to miałem zapewnienie działaczy, że chcą pomóc. Im też zależy na dobrych wynikach..."
Małysz bardziej obawiał się, czy Lepistoe porozumie się z fizjologiem Jerzym Żołądziem. Profesor, który przygotowywał plany treningowe dla reprezentacji, też zjawił się w siedzibie PZN. "Myślę, że będzie ciężko żeby się dogadali. Obaj znają swoją wartość. Wiedzą, co sobą reprezentują. A to zupełnie odmienne style. Mocna szkoła fińska kontra mocno poparta naukowo praca profesora. O współpracę może być ciężko. Ale już kiedyś powiedziałem: najważniejszy jest trener i to jego wybiorę w razie potrzeby" - zapowiedział Małysz.
Nasz najlepszy skoczek nie ma jeszcze ustalonego dokładnego planu startów przed zbliżającymi się wielkimi krokami mistrzostwami świata w czeskim Libercu (dla Adama rozpoczną się 20 lutego). –"Na razie przyjeżdża Hannu i będziemy trenować. Potem niemieckie konkursy Pucharu Świata, w których na pewno wystartuję. Nie wiem w tym momencie, czy wezmę udział w konkursach lotów, bo w tym czasie odbędą się przecież mistrzostwa Polski. Prawdopodobnie nie, ale lada dzień wszystko się rozstrzygnie" - stwierdził czterokrotny mistrz świata.