"Tutaj na pewno nie będzie tak, jak w Libercu. Gdybym pierwsze 5 kilometrów klasykiem pobiegła jak wtedy, to do mety dotarłabym na 30. miejscu. Trzeba będzie bardzo mądrze rozegrać ten start, nie robić żadnych nerwowych ruchów. Zapewne znów będziemy biegły wszystkie razem" - mówi Kowalczy w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

Reklama

>>>Justyna Kowalczyk znów na podium

"Premie bonusowe rozmieszczone na trasie będą mogły wprowadzać szarpane tempo, czego ja nie lubię. To jest tylko 10 km i moje doświadczenie podpowiada mi, że trudno jednak będzie odskoczyć. Trzeba się będzie trzymać czołówki, a pod koniec atakować. Wydaje mi się, że Petra Majdić będzie miała podobną taktykę" - dodaje Polka.

Spytana, czy dobrze się czuje bezpośrednio rywalizując z przeciwniczkami, nasza biegaczka odpowiedziała: "To zależy od formy. Kiedy jestem w najwyższej dyspozycji, to wolę biegać w grupie. Wtedy widzę wszystko co się dzieje wokół mnie, a ostatni podbieg należy do mnie. Kiedy zaś forma jest słabsza, wolę rywalizację sam na sam. Wtedy bowiem nie ma tej nerwowości i łatwiej rozkładać siły. Organizatorzy zawodów nigdy jednak się mnie na pytają. Biegnę więc tak, jak jest zaplanowane".