Tak jak i w pierwszym meczu finału hokeiści obu drużyn urządzili sobie ostre strzelanie. Zdobyli łącznie 11 bramek. W przeciwieństwie do spotkania numer jeden, wygranego przez Blackhawks 6:5, tym razem rywalizacja była znacznie mniej wyrównana.

Już po pierwszej tercji gospodarze prowadzili 3:0. Dwie asysty w tej części gry zaliczył Dustin Byfuglien. Później Amerykanin zdobył jeszcze dwie bramki. Flyers nawet przez chwilę nie byli w stanie dorównać rywalom. Na każdego gola zdobytego przez drużynę z Filadelfii, "Czarne Jastrzębie" szybko odpowiadały.

"Wreszcie znaleźliśmy swój rytm" - powiedział trener zwycięzców Joel Quenneville. Chicago wygrało dwa pierwsze mecze u siebie, ale następnie poniosło dwie porażki na lodowisku "Lotników".