Trener naszej kadry Hannu Lepistoe po kiepskich występach Roberta Matei na mistrzostwach świata w Sapporo szukał dla niego zastępcy. Wybór padł na Macieja Kota. Młody skoczek dostał szansę od fińskiego szkoleniowca i w sobotę wystartuje w konkursie drużynowym w fińskim Lahti.

Kot jest uważany za jeden z największych talentów, jaki pojawił się wśród polskich skoczków młodego pokolenia. Niespełna 16-letni zawodnik ma na swoim koncie sporo zwycięstw w zawodach dzieci i młodzieży. Ostatnio wygrał zawody FIS Cup na Średniej Krokwi w Zakopanem. To właśnie po tym sukcesie zwrócił na niego uwagę trener naszej reprezentacji.

Ojciec Maćka - Rafał Kot - oraz klubowy trener - Adam Celej - przestrzegają, aby nie wywierać na młodego zawodnika zbyt dużej presji i nie oczekiwać od niego cudów. "Powołanie Maćka było dla mnie niespodziewane. On nie jest takim skoczkiem, który się łatwo spala, czy załamuje po gorszym występie" - uważa Adam Celej.

"Jak mu powiedziałem, że jedzie na Puchar Świata, to zaniemówił z wrażenia. Maciek tak się tym przejął, że następnego dnia było go mniej o pół kilograma" - mówił Rafał Kot.

"Teraz żarty się skończyły. Maciek mocno przeżywa powołanie do kadry i... trochę się boi. A ja razem z nim. To jeszcze dziecko, nie ma nawet 16 lat" - dodaje ojciec zawodnika.







Reklama