"W czwartek to nie był dobry występ Kowalczyk, natomiast znakomity dla grupy pościgowej, składającej się z Charlotte Kalli, Arianny Folis i Marianny Longi. Ta trojka biegła o wiele szybciej i wyglądała na mecie na mniej zmęczoną niż polska narciarka" - powiedział rodzimej telewizji szkoleniowiec norweskich zawodniczek Egil Kristiansen.
"Wydaje mi się, że u Kowalczyk pokazują się już pierwsze ślady zmęczenia, co objawia się sztywnieniem mięśni. Wygląda na to, że końcówka Tour de Ski będzie bardziej emocjonująca i dramatyczna niż się wszyscy spodziewaliśmy" - dodał.
Trener wspomniał, że pozostały jeszcze dwa wyjątkowo ważne etapy, z czego jeden niezwykle morderczy, pod górę stoku slalomowego, a różnice w czołówce znacznie zmalały. Folis traci do Kowalczyk zaledwie 28 sekund, Longa 34, a Kalla 39,5 sekundy.
Media szczegółowo opisują wszystkie etapy imprezy. Sporo miejsca poświęcają Justynie Kowalczyk, która w Skandynawii uchodzi za najgroźniejszą rywalkę Marit Bjoergen. Norweżka w tym sezonie była w zawodach Pucharu Świata niepokonana, lecz w Tour de Ski nie startuje. Zdecydowała się oszczędzać siły na mistrzostwa świata w Oslo (24 lutego - 6 marca).
Po czwartkowym etapie telewizja publiczna NRK oceniła, że "Kowalczyk rozczarowała", a dziennik internetowy "Nettavisen" skwitował: "Kowalczyk słabo". Z kolei "Dagbladet" napisał: "Mamy niespodziewanie nowe emocje w czołówce po tym, jak Folis, Longa i Kalla znacznie zmniejszyły stratę do Kowalczyk".
"Verdens Gang" skomentował: "Polka pozostaje dalej na czele Tour de Ski, lecz jej przewaga znacznie zmalała po dramatycznym pościgu Folis, Longi i Kalli, które pokazały nowe siły, podczas gdy Kowalczyk zmęczenie".
Mistrzyni olimpijska z Vancouver wygrała w święto Trzech Króli w Dobbiaco szósty etap. O 22,2 s wyprzedziła Włoszkę Ariannę Follis. To zwycięstwo pozwoliło Polce awansować na pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zawodniczka AZS AWF Katowice wyprzedza o 21 punktów Marit Bjoergen.