"Profesjonalista" - krótko określił Małysza Janne Ahonen. Ich komunikację utrudnia bariera językowa. Polak nie mówi po angielsku, a Fin po niemiecku. Mimo wszystko znają się doskonale. "Nigdy nie widziałem, by niepoważnie podszedł do tego, co robi. Może, a nawet powinien, być wzorem dla młodych zawodników. Jak chcą osiągać dobre wyniki, to powinni brać z niego przykład. Małysz - taki powinien być mistrz" - powiedział.

Reklama

"Adama nigdy nie można było lekceważyć. Zawsze mam kłopot z określeniem, co tam mu w głowie gra. Niesamowite jest, że nawet jak mu nie idzie, nie załamuje się. Siada na belce i robi swoje" - ocenił w rozmowie z PAP Simon Ammann.

To, co najbardziej cenił w polskim zawodniku, to uczciwość. "Fair play jest u niego pisane dużymi literami, a to jest niezwykle ważne. Wiem, że zawsze walczył zgodnie z zasadami, nie kombinował, nie starał się obejść przepisów. Świetnie można wyczuć jego nastrój. A najbardziej niebezpieczny jest, gdy się uśmiecha. Wtedy wiem, że może daleko skoczyć" - ocenił szwajcarski czterokrotny mistrz olimpijski.

Dla Gregora Schlierenzauera, mistrza świata z Oslo, Małysz od dziecka był idolem. Marzył, by choć raz móc znaleźć się obok niego. "Od kiedy pamiętam, Adam był kimś, kogo podziwiałem. Jako mały chłopiec, który dopiero zaczynał skakać i nie myślał o tym, że kiedyś będzie startował na zawodach Pucharu Świata, chciałem być taki jak on. Wydawał mi się człowiekiem niezwykle otwartym, ale i wiedzącym czego chce, a co najważniejsze, jak do tego dojść. Nie pomyliłem się" - powiedział PAP Austriak.

"Sam jestem całkowicie inny. Nie potrafię chować emocji. Gdy jestem zły i mi nie wychodzi, to od razu po mnie to widać. Małysza nie można było rozgryźć. Był opanowany w każdym elemencie i przy każdej sytuacji. Chciałbym mieć choć trochę takiego spokoju w sobie" - dodał.

Czym jeszcze zasłużył sobie, by być jego idolem? "Umiejętnością ciętej riposty. Ma ostry dowcip, a ja taki uwielbiam. Czasami przez cały czas, jak siedzimy w domku na górze i czekamy na swój skok, potrafi się nie odezwać. Gdy jednak coś powie, jednym słowem potrafi skomentować sytuację i rozładować atmosferę" - ocenił.

W samych superlatywach wypowiada się o czterokrotnym zdobywcy Kryształowej Kuli także Andreas Kofler. "To jeden z najsympatyczniejszych zawodników wśród skoczków. Jeszcze nie widziałem go w złym humorze. Gdy patrzę na niego z boku, zawsze mi się wydaje, że to ostoja spokoju. Nie wiem, co musiałoby się stać, by wyprowadzić go z równowagi. Nawet jak czasami przesuwali nam rozbieg, wiatr szalał, my nie wiedzieliśmy, co będzie, wydaje się, że to wszystko dzieje się jakby obok niego. Nic do niego nie docierało, siadał na belce i bez znaczenia, jakie były warunki, po prostu wykonywał swoją pracę".