"Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym - te słowa jednej z piosenek Perfectu towarzyszyły mojej decyzji o zakończeniu kariery i Adam też postąpił według tej reguły. To on zrezygnował ze sportu, a nie sport z niego. Skończyła się pewna epoka sukcesu i fantastycznych widowisk, nie tylko w polskim, ale też w światowym sporcie. W czasie, gdy Adam odnosił sukcesy było u nas siedmiu premierów, jest trzeci prezydent, a on wciąż trwał i styl, w jakim to robił, jest wielki. To fantastyczny sportowiec, który stworzył nowy wymiar widowiska" - powiedział PAP Partyka.

Reklama

Dodał, że w karierze każdego sportowca przychodzi moment, w którym przekracza nie tyle fizyczną, co mentalną granicę, za którą ciężko już znaleźć cel, który motywowałby do największego wysiłku. "Ja dwa lata przed decyzją o końcu kariery zacząłem się wypalać. Z tego, co sam Adam mówił, to u niego taką granicą było chyba Vancouver. Swoją decyzję ogłosił na mistrzostwach świata w Oslo i to też był chyba optymalny moment, chociaż pewnie wszyscy mieliśmy nadzieję, że Adam jeszcze trochę poskacze. Podjął jednak decyzję i oby tylko nie popełnił tego błędu, co Janne Ahonen, bo po to kończy się karierę, żeby już nie wracać do tego, co było" - powiedział Partyka.

Jego zdaniem, zakończenie kariery to dla zawodowego sportowca rewolucja fizyczna i wyzwanie mentalne. "Nasz organizm jest przyzwyczajony do treningu i adrenaliny. Gdy zakończyłem karierę, to przez kilkanaście miesięcy od rana nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Cały czas miałem uczucie, że czegoś nie zrealizowałem. Do tego przez lata jesteśmy trochę pod kloszem i później trudno nam wrócić do normalnego życia. Adam nie powinien mieć z tym jednak większych problemów. Pamiętam jego wywiady na początku tzw. Małyszomanii oraz te ostatnie i nie dostrzegłem u Adama żadnej zmiany w osobowości. Ciężko znaleźć drugą taką osobę. On cały czas jest taki sam i to mu pomoże wejść z powrotem w normalne życie" - podsumował Partyka.