Bardzo mi szkoda, że nie wystartuję w TdS, zwłaszcza teraz, kiedy kompleksowe, kilkudniowe badania mojego serca nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Czuję, że jestem w świetnej formie i byłabym w stanie walczyć o zwycięstwo. Trudno, cieszę się teraz przede wszystkim, że jestem zdrowa i to jest w tej chwili dla mnie najważniejsze, ponieważ w ostatnich dniach najgorsza była niepewność. Widziałam po raz pierwszy w życiu swoje pulsujące serce na ekranie ultrasonografu i bardzo mi się podobało - powiedziała wyraźnie zadowolona Bjoergen po otrzymaniu w piątek końcowych rezultatów badań.
W wywiadzie dla kanału telewizji NRK Norweżka podkreśliła, że będzie bardzo uważnie śledzić transmisje TdS w telewizji i oceniać sytuację na bieżąco z etapu na etap, konsultować się z trenerem i doradzać w sprawach taktycznych swoim koleżankom, głównie Therese Johaug. Może się nawet pojawić na miejscu pod koniec zawodów.
Będziemy tam mieli okazję oglądać dużą Norwegię walczącą z samotną Justyną Kowalczyk - prognozuje Bjoergen.
Osobisty lekarz biegaczki Hans Petter Stokke powiedział, że wyniki badań są świetne i nie wykazały nic niepokojącego. Marit może normalnie trenować bez żadnych obaw, lecz ze startami musi zaczekać do stycznia. Podchodzimy do sytuacji bardzo defensywnie i pewien odpoczynek od startów i podróży jest konieczny.
Lekarz reprezentacji Norwegii Dag Lunder zapytany przez NRK, czy w takim razie decyzja o wycofaniu Bjoiergen z TdS nie była zbyt pochopna, powiedział: teraz takie spekulacje nie mają już żadnego sensu, ponieważ ten pociąg nam już odjechał. Teraz z Marit myślimy już tylko o mistrzostwach świata w Val di Fiemme.
Bjoergen poczuła nieregularne i podwyższone tętno 21 grudnia wieczorem. Dzień później na treningu nieprawidłowości pojawiły się ponownie i wówczas zapadła decyzja o wycofaniu jej z TdS. Została poddana dwudniowym badaniom w szpitalu w Trondheim. Badania były kontynuowane w czwartek 27 grudnia i zakończyły się w piątek.